Elżbieta Dmoch była gwiazdą. Od lat żyje w biedzie
Elżbieta Dmoch była niegdyś wielką gwiazdą polskiej estrady. Jednak od kilkunastu lat wokalistce 2 plus 1 nie wiedzie się najlepiej. Ledwo wiąże koniec z końcem, a najgorsze, że nie pozwala sobie pomóc.
Zespół 2 plus 1 święcił triumfy w latach 70. Ze swoimi największymi przebojami m.in. "Windą do nieba", "Chodź, pomaluj mój świat" czy "Czerwone słoneczko" zdobywali nagrody na festiwalach w Sopocie i Opolu. Wraz z sukcesem na scenie pojawiła się miłość wokalistki Elżbiety Dmoch i gitarzysty Janusza Kruka.
Niestety ich związek nie wytrzymał próby czasu i w latach 80. para się rozstała. Dmoch bardzo ciężko przeżyła śmierć byłego męża w 1992 r. Po pogrzebie Kruka zrozpaczona wyjechała z Warszawy do zdewastowanego domu we wsi Gładków. Odcięła się od przyjaciół i unikała wszelkich kontaktów.
Zobacz też: Gwiazdy żalą się, że mają niskie emerytury. Prezes ZUS odpowiada
Po roku jednak wróciła do stolicy, gdzie zamieszkała razem ze swoją mamą. Parę lat później próbowała wrócić do śpiewania. Ostatni koncert zagrała w 2002 r. i postanowiła na dobre rozstać się ze sceną.
Po śmierci matki w 2006 r. powróciła depresja. Dmoch żyła na granicy ubóstwa, w końcu trafiła do szpitala psychiatrycznego. Kilka lat temu została przyłapana przez paparazzich w rodzinnej miejscowości.
Później w mediach co jakiś czas pojawiały się informacje, że Dmoch jest w trudnej sytuacji finansowej. Nigdy nie płaciła składek na ZUS i nie przyjmowała też pieniędzy zebranych przez przyjaciół.
Dziś ma kontaktować się jedynie ze starszą siostrą. Ma nie wychodzić z domu i nie odbierać telefonów. Sąsiedzi donoszą, że ucieka przed nimi, jakby się ich bała.
Jej były znajomy Cezary Szlązak jeszcze przed swoją śmiercią wyznał kilka lat temu, że poprawiło się u niej przynajmniej w jednej kwestii.
- Ona odtrąca każdą wyciągniętą pomocną dłoń. Dobrze, że przynajmniej zaczęła odbierać pieniądze z tantiem i nie ucieka przed listonoszem przynoszącym skromną emeryturę - zdradził muzyk.