Elżbieta II osierociła swoje pszczoły. Etykieta nakazuje poinformowanie ich o śmierci pani
Przykry obowiązek doniesienia pszczołom o śmierci królowej spadł na nadwornego pszczelarza. Ta przedziwna tradycja podtrzymywana jest od kilku wieków.
Jak zdradził w rozmowie z "Daily Mail" królewski pszczelarz John Chapple, rodzina Windsorów posiada obecnie siedem uli. W każdym z nich jest o tej porze ok. 20 tys. pszczół, a w lecie we wszystkich razem nawet milion. John opiekuje się nimi od 15 lat i właśnie spoczęła na nim przykra powinność.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Radioaktywny miód w USA. Przypadkowe odkrycie naukowców
- Musiałem przewiązać każdy ul czarną kokardą, następnie zapukać do nich i oficjalnie powiedzieć, że ich pani nie żyje, a ich nowym przełożonym jest od teraz Karol III - wyznał szczerze nadworny pszczelarz.
Ten rytuał jest powtarzany od wieków. Chodzi o to, żeby pszczoły, jak każdy poddany, wiedziały o zmianie władcy. Istnieje przesąd, że jako niedoinformowane mogłyby zaprzestać produkcji miodu, opuścić królewską pasiekę i poszukać nowego pana, a nawet umrzeć.
John Chapple, oficjalnie, jest od kilku lat na emeryturze, ale ma nadzieję, że król Karol nie zrezygnuje z jego usług. Pszczelarz zżył się ze swoimi podopiecznymi, lubi z nimi rozmawiać nawet bardziej niż z ptakami i roślinami. "To inny świat" - podsumowuje w zadumie.