Ewa Bem przetrwała trudne chwile dzięki mężowi. Teraz chce mu się odwdzięczyć
Los nieraz wystawiał piosenkarkę i jej rodzinę na ciężkie próby. Ewa Bem przyznaje, że gdyby nie mąż, kompletnie by się załamała. W tym roku świętują okrągłą rocznicę związku. To dobra okazja, aby gwiazda w szczególny sposób okazała ukochanemu wdzięczność.
Ewa Bem kilka lat temu przeżyła największą życiową tragedię. Jej córka Pamela zmarła na glejaka mózgu. Druzgocąca wiadomość spadła na nią, gdy była w drugiej ciąży. Odłożyła operację do czasu porodu Basi.
"Staramy się żyć chwilą i żyć tak, jakby tej choroby nie było. Wszystkie dobre, serdeczne moce, przybywajcie. Melunia was potrzebuje" - napisała wokalistka tuż po narodzinach wnuczki. Niestety kilka miesięcy później Pamela Bem-Niedziałek zmarła. Miała 39 lat.
Zobacz: Gwiazdy przekładają koncerty przez koronawirusa
Artystka zawiesiła na jakiś czas karierę. Dzięki wsparciu męża, producenta Ryszarda Sibilskiego, powoli dochodziła do siebie. Razem przeszli przez okres żałoby.
W tym roku para będzie świętować 40-lecie związku. Dotąd świętowali rocznice uroczystą kolacją w rodzinnym gronie lub wyjazdem zagranicznym. Tym razem Ewa Bem chce okazać miłość i wierność mężowi w inny sposób.
- Być może odnowimy naszą przysięgę przed ołtarzem - zdradziła wokalistka w rozmowie z "Na żywo".
Gwiazda chciałaby, aby w tej uroczystości towarzyszyła im młodsza córka Gabrysia, która na co dzień mieszka w Nowym Jorku. W ubiegłym roku 25-latka przedstawiła rodzicom swojego ukochanego, ekonomistę Scotta Silbergera.
Jednak ze względu na pandemię koronawirusa nie są w stanie jeszcze zaplanować, kiedy miałoby dojść do ponownego ślubu Ewy Bem i Ryszarda Sibilskiego.