Ewa Bukowska po rozwodzie. Nie patrzy na to, co było, a skupia się na karierze
Choć ostatnio o Ewie Bukowskiej głośno było głównie w kontekście rozwodu, to ona przez cały czas zajęta była czymś innym. Jej kariera przeżywa właśnie rozkwit i to na tym chce się teraz skupić.
Niedługo będzie świętować 52 urodziny. Pierwszy raz od 25 lat nie jako żona. I choć ludzie mówią, że będzie to dla niej smutny dzień – zapowiada się zupełnie inaczej.
Jak podaje "Życie na gorąco", to właśnie ona nalegała na rozwód i dosyć już miała czteroletniej separacji. – Wszystko poszło po naszej myśli. Zapadł wyrok, rozwiedliśmy się – mówiła 21 maja po opuszczeniu sali sądowej.
Zawsze uważała, że żeby być twórcą, trzeba być wolnym i mieć poczucie, że można wszystko. Według "Życia na gorąco", teraz tę wolność ma w stu procentach, a jej życie zawodowe przeżywa prawdziwy rozkwit. Wyreżyserowała film "53 wojny", który już teraz zbiera mnóstwo pozytywnych opinii, choć jego premiera dopiero w październiku. – "53 wojny" mocno przeżyłam, już je wypłakałam. Mogę zająć się kolejnym tematem. Muszę najpierw przeżyć wszystko emocjonalnie. Wiem, że to działa, co wymyśliłam – mówiła.
"53 wojny" to debiut pełnometrażowy Bukowskiej. Pięć lat temu zrobiła krótkometrażowy film – "Powrót" – traktujący o żołnierzu wracającym z misji w Afganistanie. Najnowsza produkcja wynika z poprzedniej. Jednak bardziej czytelną inspirację stanowiła książka "Miłość z kamienia" Grażyny Jagielskiej.
– Mnie interesuje wojna, konflikt, cierpienie ludzi w ekstremalnych sytuacjach. Jednocześnie dostrzegam w nim pewną groteskę. W takim strasznym, krańcowym cierpieniu, które kończy się nawet w szpitalu psychiatrycznym, człowiek zawsze jest trochę śmieszny. Jeśli nie kontroluje swojego umysłu, to też przekracza pewną granicę, za którą staje się wręcz groteskowy. Z tego powodu właśnie ludzie trafiają do szpitali psychiatrycznych – mówiła dla "Życia na gorąco" Bukowska.