Film dokumentalny, który pałac ukrywa od 50 lat. Królowa nie chce, by ujrzał światło dzienne
Filmowcy od lat próbują odkryć wszystkie tajemnice rodziny królewskiej. Dokumenty o Windsorach powstają jeden za drugim, ale stacja ABC twierdzi, że pokaże wszystkie szczegóły. Nie wszyscy jednak wiedzą, że taka próba została podjęta przez BBC już 50 lat temu. Z tą różnicą, że wtedy została zablokowana przez samą królową.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Twórcy "zaginionego" dokumentu zapewniali, że będzie pełen tajemnic rodziny królewskiej i opowie historię złożoną z miłości, strat, ekstrawagancji, wyzwań i arystokratycznego czaru. Cóż, to nie będzie pierwszy dokument, który „obnaża królewską historię” i z pewnością nie ostatni. Co takiego go wyróżnia?
Nie jest tajemnicą, że ludzi od lat fascynowały losy brytyjskiej rodziny królewskiej i wydarzenia rozgrywające się na dworze. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że pierwszy dokument o Windsorach powstał już w… 1969 r. I gdy opinia publiczna dzięki stacji BBC miała okazję poznać życie monarchów od kuchni, dokument zniknął z anteny i nigdy na nią nie powrócił. Dziś prasa pisze o tym, że Pałac Buckingham wówczas spanikował, a stacja musiała raz na zawsze zapomnieć o szerokiej emisji i zadbać, by filmu już nikt nie zobaczył.
Co ciekawe, nie tak miało się stać. Królowa sama wyraziła zgodę na to, by ekipa telewizyjna towarzyszyła jej i całej jej rodzinie przez 18 miesięcy. Wszystko wyglądało pięknie, twórcy nagrali kilkadziesiąt godzin materiału i wydawało się, że tak ekskluzywny dokument z miejsca stanie się hitem. Marzenia filmowców szybko legły w gruzach. Jak po latach donosi „Express”, królowa zdecydowała o zablokowaniu filmu już po jego pierwszej emisji. Podobno było w nim „zbyt wiele migawek z jej prywatnego życia”. W efekcie dokument nie mógł być pokazany szerszej widowni. Ba, stacja miała zdjąć go z anteny i zadbać o to, by nikt go już nie zobaczył. „Daily Mail” donosi ponadto, że dwugodzinny film i 38-godzinny niepublikowany materiał został zamknięty w archiwach zamku Windsor i nikt nie widział go od 50 lat.
Jak się okazało, w przypadku filmu nie wszystko było stracone. Z całego dokumentu zostało parę kilkuminutowych klipów, w których można zobaczyć, jak naprawdę wyglądało codzienne życie Windsorów. Wśród filmowych urywków znajdują się m.in. rozmowy z młodym księciem Karolem, grillujący książę Filip czy momenty, w których Elżbieta II nie jest królową, ale po prostu matką. Nic nadzwyczajnego, chciałoby się powiedzieć. A jednak w tym kryje się magnetyzm filmu. To właśnie krótkie momenty, w których arystokraci byli sobą, nie ustawiający się do oficjalnych sesji, ale tacy, jacy zazwyczaj są niedostępni dla oczu postronnych.
Jak można się dziś domyślić, zamiarem twórców filmu było zerwanie z rodziny królewskiej arystokratycznej, archaicznej już wówczas fasady. Miała być bardziej współczesna, dużo bliższa Brytyjczykom, miała być taka, jak typowa angielska rodzina. I choć dziś, gdy patrzymy na Kate i Williama czy Harry’ego i Meghan taka postawa wydaje się oczywista, jeszcze 50 lat temu taka nie była. Doradcy królowej mieli podobno podpowiedzieć jej, że lepiej zachować powściągliwość w pokazywaniu prywatności. Królowa stwierdziła więc, że pomysł na produkcję jest najgorszy z możliwych.
Filmowcy, jak podaje „Daily Mail”, starali się i tak zachować jedynie esencję życia królewskiej rodziny, wycinając z 38 godzin zaledwie dwie. Królowa miała stwierdzić jednak, że film wciąż jest za długi. Nietrudno jednak domyślić się, że to filmowcy mieli rację. Brytyjczycy pragnęli zobaczyć Windsorów w zwyczajnych, codziennych sytuacjach. Jak wówczas informowano, 21 czerwca 1969 r., żeby zobaczyć film, przed telewizorami zasiadło 37 mln widzów. Najwyraźniej przypadł im do gustu, bo poparcie dla rodziny królewskiej znacznie wzrosło. Fakty mimo wszystko nie przekonały królowej. Wciąż uważała, że „normalizowanie” rodziny królewskiej było błędem. Film za jej rozkazem zniknął i nigdy nie mógł być już zobaczony w całości.
Szczęśliwie jednak dla fanów, z biegiem lat w sieci zaczęły pojawiać się urywki filmu. Dwa z nich opublikowano z okazji 60. urodzin królowej i podarowano Narodowej Galerii Portretu. Można w nich zobaczyć np. królową jedzącą śniadanie z mężem, księciem Karolem i księżniczką Anną. Inny fragment opublikowano z okazji 90. urodzin księcia Filipa, a wśród intrygujących migawek znalazło się np. nieformalne spotkanie z Richardem Nixonem. Miał podobno zwrócić się do królowej z pytaniem „światowe problemy są tak skomplikowane, nieprawdaż?”. I chociaż istniejący fragment nagrania nie zawiera tej wypowiedzi, udowadnia, że do pamiętnego spotkania jednak doszło.
Pozostałe części dokumentu pozostaną już jednak tajemnicą. Być może któreś z nich ujrzą jeszcze w przyszłości światło dzienne, ale jak powiedział „The Telegraph” kurator Narodowej Galerii Portretu, Paul Moorhouse, „legenda głosi, że są fragmenty filmu, których królowa nie chce pokazać. (…) Szkoda, bo chcielibyśmy ten film pokazać. Opowiadałby historię zwyczajnej rodziny. Mógłby zmienić postrzeganie królowej. Publiczność z pewnością byłaby oczarowana jej spontanicznymi wypowiedziami czy tym, jak wykonuje codzienne obowiązki…”. Niestety, nic nie wskazuje na to, by to życzenie miało się spełnić i pozostaje zadowolić się istniejącymi już fragmentami. Z kolei odpowiedź na pytanie, co przed opinią publiczną chciała ukryć królowa i dlaczego nie chciała pokazać swojej prywatności , ozostanie sekretem pałacu.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.