Gabriela Kownacka przeżyła gehennę. "Blondyneczka bez krzty talentu"
Gabriela Kownacka zadebiutowała w filmie na pierwszym roku studiów i to od razu u Andrzeja Wajdy w "Weselu". Partnerowała m.in. Wojciechowi Pszoniakowi, który dostawał na jej widok "białej gorączki". Nie mógł ścierpieć obecności aktorki na planie. Kownacka chciała rzucić PWST i poszukać dla siebie innego zajęcia.
Gabriela Kownacka przeżyła gehennę. "Blondyneczka bez krzty talentu"
Widownia pokochała Gabrielę Kownacką m.in. za role w musicalu "Hallo Szpicbródka" i serialu "Rodzina zastępcza". Artystka długo walczyła o to, aby postrzegano ją jako profesjonalną aktorkę, która nie boi się skomplikowanych emocjonalnie wyzwań, a nie jako "śliczną i głupią osóbkę".
- To, że jako aktorka i kobieta piękna uważana jest za osobę pozbawioną inteligencji, doprowadzało ją do szału. Dlatego nie lubiła niektórych swoich zdjęć, nie cierpiała tych "oczek wzniesionych do góry". Nabijała się z wizerunku słodkiego kociaka, naiwnej blondyneczki - opowiadał jej biograf Roman Dziewoński w rozmowie z "Panią".
Kownacka była brylantem, który wymagał oszlifowania. Zajęli się tym bezkompromisowi i nierzadko bezwzględni artyści.
"Nienawidziłam tej roli"
Gabriela Kownacka zaczęła przygodę z filmem jako 19-latka, startując w castingu do roli Panny Młodej w "Weselu", którą ostatecznie zdobyła Ewa Ziętek. Gabi, jak na nią mówiono, zagrała Zosię. Była wtedy niezamężna, więc w tyłówce pojawia się nazwisko rodowe Kwasz.
- Przeżyłam na planie gehennę, a tej roli nienawidziłam - mówiła w radiowej audycji "Tylko bez polityki proszę".
Problemem był jej brak doświadczenia i poczucie całkowitego zagubienia.
- Kompletnie niczego nie umiałam. Ale to niczego. A pan Wajda nie jest reżyserem cierpliwym i niespecjalnie lubi pracować z młodymi ludźmi. W związku z tym przy piątej czy szóstej próbie wyciągnięcia ze mnie czegokolwiek, przekazywał mnie drugiemu reżyserowi Andrzejowi Kotkowskiemu i ten po prostu usiłował wyciągnąć ze mnie cokolwiek - relacjonowała po latach.
Jednak najgorsze miało dopiero nadejść za sprawą Wojciecha Pszoniaka.
- Pierwsze moje wspomnienie o Gabrysi to widok ślicznej, porcelanowej osóbki - wspominał aktor w radiowej Jedynce.
Wyrzucić Kownacką!
Podczas pierwszego dnia zdjęciowego Kownacka usłyszała od wielkiego aktora, że jest "blondyneczką bez krzty talentu". Potem nie było lepiej.
- Na dźwięk mojego nazwiska dostawał białej gorączki. Wpadał w szał, ponieważ nie był w stanie, tak uważał, zagrać swojej roli dobrze, jeżeli Zosia będzie tak beznadziejna, jak ja - opowiadała aktorka.
W końcu Pszoniak zażądał, aby zastąpić nieopierzoną koleżankę inną aktorką.
- Nie wiem, na skutek jakich dobrych tam serc, nie zostałam jednak wyrzucona - mówiła artystka.
Jednak atmosfera na planie okazała się dla niej na tyle toksyczna, że zaraz po zakończeniu zdjęć chciała rzucić studia. Od tej decyzji odwiódł Kownacką jej dziekan Andrzej Łapicki.
Pszoniak, podejście drugie
Gabi skupiła się na nauce i doskonaleniu swojego warsztatu. Przed kamerą pojawiła się ponownie dopiero po uzyskaniu dyplomu. Wystąpiła w filmie "Skazany", do którego reżyser Andrzej Trzos-Rastawiecki zaangażował też... Wojciecha Pszoniaka. Aktorka była już wtedy mężatką. Miała cichą nadzieję, że aktor jej nie pamięta i nie skojarzy jej po nowym nazwisku. Nic z tego.
- Od razu się zorientował. Krzyczał, że on zagra tylko pod warunkiem, że nie zagra "ta aktorka" - wspominała w wywiadzie.
Na szczęście reżyser nie uległ presji, a Pszoniak zaczął powoli oswajać się z Kownacką.
- Dopiero po kilku dniach przestał wzdrygać się na mój widok. [...] W końcu uznał, że mogę grać u jego boku. A potem zostaliśmy wielkimi przyjaciółmi - stwierdziła aktorka.
"Najgorsze, że muszę usunąć z telefonu jej numer"
W 2004 r. u Gabrieli Kownackiej zdiagnozowano raka piersi. Długo ukrywała chorobę, a kiedy, po chemioterapii, stało się to niemożliwe, nie chciała o tym rozmawiać i zaczęła się izolować.
- Nawet na planie to był temat tabu. Mało kto miał jakieś wieści o Gabrysi. […] Chciałam też odwiedzić ją w domu, ale ona nie chciała żadnych telefonów. Producentka serialu uprzedziła nas, żeby do niej nie chodzić, bo nikt nie ma tam wstępu - mówiła w "Fakcie" Maryla Rodowicz, która w "Rodzinie zastępczej" grała siostrę Gabrieli Kownackiej.
Pomoc aktorce oferowali przyjaciele, w tym Wojciech Pszoniak, ale ona grzecznie odmawiała. Walczyła z nowotworem sześć lat. Zmarła w listopadzie 2010 r. w wieku 58 lat.
- Najgorsze, że muszę usunąć z telefonu jej numer. [...] Gabrysia nie była typową aktorką, nie miała w sobie nawet odrobiny próżności. Była zbyt skromna do tego zawodu - podsumował filmowy partner z "Wesela".
Wojciech Pszoniak zmarł na raka 10 lat później.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" wybieramy się na wakacyjną podróż śladami hitowych filmów i seriali, zachwycamy się słoneczną Taorminą, przypominamy najbardziej wstrząsające odcinki "Black Mirror" i komentujemy nowy sezon show Netfliksa. A na koniec sprawdzamy, jak wypadł Marcin Dorociński w "Mission:Impossible". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.