Gajos zadebiutował jako reżyser. W teatrze Jandy ośmiesza męskie wady [RECENZJA]
Znakomita sztuka trafiła w ręce mistrza sceny i słowa, ale przede wszystkim aktora z doskonałym poczuciem humoru – Janusza Gajosa. "Ożenek" Mikołaja Gogola w Och-Teatrze to wypadkowa talentu i niezłego poczucia humoru.
Po spektaklach reżyserowanych przez wielkich aktorów trzeba wiele oczekiwać. Bo choć widownię skusi nazwisko znanej osoby – czy to jako reżysera, czy członka obsady aktorskiej, to nie jest to żadna gwarancja udanej realizacji. Ba! Historia pełna jest spektakularnych klap przedstawień reżyserowanych przez uznane nazwiska.
Krystyna Janda, która od 18 lat prowadzi Fundację Na Rzecz Kultury (a ta z sukcesami zarządza dwoma prywatnymi teatrami – Teatrem Polonia nieopodal pl. Konstytucji w ścisłym centrum Warszawy, w dawnym kinie Polonia i Och-Teatrem w przyjemnej części Ochoty, w dawnym kinie Ochota), ma jednak w tym temacie duże wyczucie, stąd spektakle przez nią czy jej gości (m.in. Jana Englerta, Andrzeja Seweryna, Jerzego Stuhra) reżyserowane należały do przedstawień udanych.
Gajos reżyseruje u Jandy
Tym razem Janda zaprosiła kolejne uznane nazwisko polskiej sceny aktorskiej – Janusza Gajosa. I to praktycznie tuż po decyzji o odejściu z Teatru Narodowego i pożegnaniu się z grą w teatrze. - Poczułem się zmęczony. Ale ten mój rozwód z teatrem jest tak nie do końca wytupany, wysłyszany i nie za bardzo chciany. Zaraz potem zacząłem się przechadzać i zastanawiać się, co by było, gdybym tak stanął po drugiej stronie. Nieśmiało z tym, muszę przyznać, chodziłem przez jakiś czas. Potem spotkałem się z Krystyną Jandą i wspólnie wybraliśmy Gogola – mówił w rozmowie w RMF FM.
Wybór padł na "Ożenek", który Mikołaj Gogol napisał w 1836 roku. Główna bohaterka sztuki – Agafia Tichonowna – pragnie wyjść za mąż. Korzystając z usług swatki (Fiokła Iwanowna - świetna przesycona ironią, a jednocześnie ciepłem babuszki kreacja Krystyny Tkacz) szuka kandydata, którego poślubienie, oprócz zmiany stanu cywilnego, przyczyniłoby się też do podniesienia jej statusu społecznego i majątkowego. Tak poznajemy cały wachlarz męskich portretów - potencjalnych kandydatów do jej ręki. Panowie również patrzą na perspektywę małżeństwa z punktu widzenia korzyści, jakie przez nie odniosą.
"Dobry aktor" z definicji
- Jest takie powiedzenie, że trzeba wziąć dobrych aktorów, pozwolić im grać i to już będzie wszystko – mówił przed premierą Gajos. Przepis prosty, więc dlaczego nie wszystkie przedstawienia w teatrach w Polsce i na świecie się udają? Bo kluczowa jest definicja "dobrego aktora". Tych w Och-Teatrze udało się skompletować prawie w 100 proc.
W "Ożenku" oprócz wspomnianej wcześniej Krystyny Tkacz, nagrodzić warto całą męską część obsady. Nieśmiałym Podkolesinem w spektaklu jest Paweł Domagała (idealny do tej roli), charyzmatycznym Koczkariewem świetny Krzysztof Dracz (to było wyjątkowe zadanie, bo w 1995 roku z tą rolą w Powszechnym mierzył się sam Gajos), a Jajecznicą - Krzysztof Stelmaszyk (duży talent komediowy). Są też Anuczkin (w tej roli Sławomir Pacek), Żewakin - Andrzej Konopka oraz Stiepan, którego gra Jędrzej Taranek. Panowie różnią się, ale łączy ich jedno. Narcyzm. Gogol w fantastyczny sposób się z nim rozprawia, a pomaga mu w tym poczucie humoru reżysera. Choć w "Ożenku" praktycznie wszystko świetnie zagrało, Julia Wyszyńska jako Agafia Tichonowna nie udźwignęła powierzonej jej roli. Tę nijaką grę wymazałem z pamięci tuż po wyjściu z teatru (dobrze, że zrobiłem notatki na potrzeby recenzji). Równie blado - niestety - wypadła jej starsza towarzyszka Barbara Dziekan jako Arina Pantelejmonowna. Obie bohaterki widziałem w lepszych interpretacjach w innych teatrach.
Ale, ale. Janusz Gajos "Ożenkiem" z sukcesem zadebiutował jako reżyser. Znakomita sztuka trafiła w ręce mistrza sceny i słowa, ale także aktora z doskonałym poczuciem humoru. W efekcie w Och-Teatrze oglądamy bardzo udane przedstawienie, z kilkoma wartymi zapamiętania popisami aktorskimi i pięknymi kostiumami Doroty Roqueplo. Są jakby złote, a skromne.
Jakub Panek, dziennikarz Wirtualnej Polski