George Michael nie mógł poradzić sobie z żalem. Uzależnił się od narkotyków
Żal po śmierci matki i byłego partnera doprowadziły go do poważnego uzależnienia od narkotyków. Na jaw wychodzą nowe fakty dotyczące śmierci George'a Michaela.
Matka muzyka, Lesley Angold Panayiotou, zmarła w 1997 r., przegrywając tym samym walkę z rakiem. Miała wówczas 60 lat. Dziewiętnaście lat później, 25 grudnia 2016 r., w swojej posiadłości w Goring-on-Thames zmarł Michael. Za przyczynę śmierci uważano zapalenie mięśnia sercowego i stłuszczenie wątroby.
Zobacz też: #dziejesiewkulturze: rodzina George'a Michaela krytykuje film biograficzny
Dziś jednak na jaw wychodzą nowe fakty. Lekarze twierdzą, że piosenkarz cierpiał na skomplikowany żal, który jest również znany jako uporczywe, złożone zaburzenie żałoby, co popchnęło go w ramiona ciężkiego uzależnienia. Jak podaje Daily Mail, nie mógł on poradzić sobie ze stratą matki, jak również ze śmiercią byłego partnera – Anselmo Feleppy, którym George opiekował się w tajemnicy przez cztery lata. Na jego stan miał wpływ również fakt, że jego wujek i dziadek popełnili samobójstwo. Lekarze przyznają, że właśnie to wszystko spowodowało, że artysta brał narkotyki i nadużywał leków antydepresyjnych.
Doktor Michael Hunter powiedział, że samotność spowodowała zwiększenie wytwarzania się w organizmie artysty kortyzolu, co z kolei zwiększało ryzyko chorób serca. Przyjaciel muzyka w krótkiej wypowiedzi tuż po jego śmierci powiedział BBC, że narkotyki na nowo weszły do życia George'a, włączając w to kokainę, która była jego ulubioną używką.