Po 38 latach małżeństwa wystrzega się dwóch rzeczy. "Emocje muszą być"
Grażyna Zielińska opowiadając o swoim mężu Marku, mówi wprost: to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Swoje małżeństwo uważa za normalne, czyli takie, w którym czasem dochodzi do awantur, ale bez rzucania talerzami. Jak wyglądały początki ich znajomości i czego najbardziej obawia się w związku?
Grażyna Zielińska to aktorka teatralna, filmowa i telewizyjna. Prawdziwa mistrzyni drugiego planu, znana z takich popularnych produkcji jak "Miasteczko", "Na dobre i na złe" czy "Ranczo". Prywatnie od 40 lat związana z jednym mężczyzną, z którym niedługo będzie obchodzić 38. rocznicę zawarcia małżeństwa.
- To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, która spadła na nas jak grom z jasnego nieba i namieszała nam w głowach – wyznała 68-latka w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".
Poznali się w teatrze w Wałbrzychu, gdzie Grażyna występowała po studiach, a Marek zajmował się organizacją widowni. Spędzali ze sobą dużo czasu, dobrze im się rozmawiało i w końcu stali się sobie bliscy. Kiedy się poznali, Grażyna miała 27 lat. Dwa lata później stanęli na ślubnym kobiercu.
Emerytury polskich gwiazd. Narzekają, że mają je za niskie
- Poznałam przyzwoitego człowieka i uznaliśmy, że dobrze nam będzie iść razem przez życie – wyznała Zielińska, która nie ukrywa, że nigdy nie była romantyczką. Nie czekała na rycerza na białym koniu, co wcale nie znaczy, że Marek jej się nie podobał. – Na szczęście w naszym życiu nie zaistniała pomyłka, bo przecież i tak się zdarza.
- Nie jesteśmy dwiema pierdołami, patrzącymi sobie w oczy w romantycznym uniesieniu, nie siedzimy sobie na głowie. Poza tym wychodzę z założenia, że jeśli nie ma emocji, to wkracza nuda i obojętność, a one potrafią zniszczyć każdy związek – dodała Zielińska.