Grozi mu od 45 lat do dożywocia. Szokujące zeznania ofiar aktora
W poniedziałek sędzia Eleanor Hunter z Los Angeles orzekła, że aktor Danny Masterson może być bez przeszkód sądzony za gwałt, o który oskarżają go 3 kobiety. Tym samym odrzuciła argument obrony, że sprawy się przedawniły.
44-letni Danny Masterson jest oskarżony o zgwałcenie trzech kobiet w swoim domu w latach 2001-2003. Rzekome ofiary aktora miały wtedy 23 i 28 lat. Jeśli wszystkie zarzuty się potwierdzą, byłemu aktorowi serialu "Różowe lata siedemdziesiąte" grozi od 45 lat pozbawienia wolności do dożywocia.
Adwokaci Mastersona, Thomas Mesereau i Sharon Appelbaum, argumentowali, że sprawa powinna zostać odrzucona, ponieważ domniemane sprawy uległy przedawnieniu.
Biuro prokuratora okręgowego w Los Angeles oskarżyło Mastersona na podstawie stanowego prawa o przestępstwach seksualnych, tzw. jednym uderzeniu, które przewiduje potencjalne kary dożywocia za niektóre przestępstwa seksualne, w tym zarzuty dotyczące więcej niż jednej ofiary.
Magda z "Rolnika" krytykowana przez widzów
Z kolei zastępca prokuratora okręgowego Reinhold Mueller argumentował, że ustawodawca wyraźnie chciał, aby takie przestępstwa nie podlegały przedawnieniu. Sędzia Eleanor Hunter stanęła po stronie prokuratury, uznając, że w tym konkretnym przypadku nie ma mowy o przedawnienieniu.
Przypomnijmy, że Masterson został aresztowany 17 czerwca tego roku po trwającym 3 lata śledztwie. Aktor wyszedł na wolność tego samego dnia po wpłaceniu kaucji w wysokości 3,3 mln dol. (13 mln zł).
Sprawa jest o tyle szokująca, że kobiety oskarżające Mastersona, jak i sam aktor, są członkami Kościoła scjentologicznego. W pozwie cywilnym, który złożyły, wskazują też sektę.
Najważniejsi członkowie Kościoła mieli ich zdaniem wiedzieć o gwałtach, ale nie tylko ukrywali prawdę i chronili Mastersona, ale przede wszystkim próbowali zastraszyć kobiety.
Jedną z poszkodowanych kobiet jest Chrissie Carnell Bixler. Spotykała się z Mastersonem w latach 1996-2001. Kobieta twierdzi, że aktor wykorzystał ją kilkukrotnie, a w jednym przypadku odurzył i zgwałcił analnie.
Adwokaci Bixler twierdzą, że ich klientka była zastraszana. Jeden ze scjentologów próbował zhakować jej telefon. Grożono jej też, że światło dzienne ujrzą intymne zdjęcia, które robiła sobie jako nastolatka.