Gwiazda telewizji i królowa wpadek. Kinga Rusin kończy dziś 50 lat
Spektakularna droga na sam szczyt
Imponująca kariera, gafy strzelane przed milionami widzów, dramy w życiu prywatnym i niesamowita metamorfoza. Na małym ekranie debiutowała we wczesnych latach 90. Dziś nie ma osoby, która nie kojarzyłaby Kingi Rusin. Jest jedną z najbardziej wpływowych kobiet w Polsce, największych gwiazd TVN-u oraz prężnie działającą bizneswoman.
Na status jednej z największych telewizyjnych gwiazd w Polsce ciężko pracowała przez lata. Widzowie kojarzą ją przede wszystkim z "Dzień Dobry TVN", gdzie pracowała niemal od początku istnienia programu. 50-letnia gwiazda była gospodynią hitowych formatów stacji TVN takich jak "You Can Dance" czy "Agent-Gwiazdy". Poza pracą w mediach prowadzi własną markę kosmetyczną. W ostatnich latach jest niezwykle aktywna w mediach społecznościowych, gdzie komentuje bieżące wydarzenia, zdobywa rzesze fanów lub podpada pracodawcom.
Do jej kariery idealnie pasuje powiedzenie: "nie myli się ten, kto nic nie robi". Kinga Rusin od lat angażuje się w wiele projektów i lubi mówić to, co myśli, więc w jej przypadku o wpadkę nie jest trudno. Zobaczcie, z czego śmiali się widzowie, za co pokochali lub za co Kinga Rusin była ostro krytykowana w ostatnich latach. Przy okazji 50. urodzin dziennikarki, przypomnijmy sobie też, jak wyglądała na początku kariery.
Czuwała nad nią znana matka chrzestna
Kinga Rusin, jako rodowita warszawianka, niemal całe swoje życie spędziła w stolicy. Jako nastolatka uczęszczała do Liceum im. Mikołaja Kopernika z wykładowym angielskim. Po maturze zdecydowała się zdawać na dziennikarstwo. Jednak jej matka chrzestna, Danuta Rinn, odradziła jej ten pomysł. - Gdzie ty chcesz iść?! Poczekaj, niech się tam wszystko wyczyści - powiedziała piosenkarka.
Wszystkie ważne decyzje przyszła gwiazda telewizji konsultowała z artystką. Za jej namową porzuciła marzenia o pracy przed kamerą i dostała się na italianistykę na Uniwersytecie Warszawskim. I to był strzał w dziesiątkę. Nauka pochłaniała ją bez reszty. - Na kolokwiach dobrze było znaleźć się obok niej i, jak się dało, a ona pozwoliła - ściągnąć - śmiała się po latach jej znajoma, Marta Macke.
Trudne początki i pierwsze sukcesy
Na drugim roku wybrała się na casting na prezentera muzycznego. Mimo że bardzo się denerwowała, udało jej się pokonać ogromną konkurencję. I tak 5 lutego 1993 r. o godzinie 9:00 zasiadła przed kamerą. Jej zadanie, z początku banalne, przerodziło się w gehennę.
- Byłam przerażona, a do tego warunki pracy koszmarne: maciupeńkie pomieszczenie, olbrzymie lampy, z których ciepło bije prosto w twarz. Przeczytanie programu telewizyjnego kosztowało mnie mnóstwo nerwów i zdrowia. Wielkie przeżycie - wspominała po latach w jednym z wywiadów.
Rusin na tyle spodobała się szefom, że zaproponowano jej dłuższą współpracę. Błyskawicznie nauczyła się sztuki spikerskiej. Nic dziwnego, w końcu szkoliły ją największe gwiazdy ówczesnej telewizji.
- Wielką opieką objęła mnie Edyta Wojtczak. Ale też Ania Głębocka i Bogusia Wander. Przychodziły, udzielały rad, jak się czesać, jak ubierać. [...] Naszym wyglądem raz w miesiącu zajmowała się Kasia Dowbor. Przyjeżdżał samochód dostawczy z marynarkami i bluzkami. A ponieważ na mnie nie było rozmiaru, zawsze miałam wszystko za duże - śmiała się.
Tak rozpoczęła się jej kariera i małżeństwo
Mimo że nie ustrzegła się wielu wpadek na wizji, dziś wszystkie wspomina z uśmiechem. Widzowie docenili naturalność Rusin i już w 1994 r. otrzymała statuetkę Wiktora w kategorii: odkrycie roku. A co z życiem prywatnym? Po zaledwie roku znajomości, 3 czerwca 1994 r., Kinga Rusin wyszła za Tomasza Lisa. Trzy dni później oboje wyjechali do USA, gdzie on był korespondentem "Wiadomości". Jak sama twierdzi - to była najlepsza szkoła życia i dziennikarstwa. Amerykańska rzeczywistość, kultura, przemysł filmowy zafascynowały przyszłą gwiazdę.
- W Stanach nauczyłam się dziennikarstwa. Byłam korespondentką "Teleexpressu", kręciłam krótkie formy kabaretowe dla programu "MdM", robiłam reportaże, sprawozdania z Oscarów, przeprowadzałam wywiady z gwiazdami, pisałam artykuły do "Twojego Stylu", miałam felieton w "Gazecie Wrocławskiej" i od czasu do czasu pracowałam dla Radia ZET - opowiadała.
Przyjaciółki i rywalki
Do Polski wróciła w 1997 r. Rok później została prowadzącą magazynu "Wizjer TVN". Szybko odeszła jednak z TVN, niebawem urodziła bowiem pierwszą córkę Polę, a w 2000 r. drugą, Igę. Na kilka lat zniknęła z życia publicznego, aby zająć się dziećmi. Rodzinna idylla po jakimś czasie jednak się skończyła. W 2006 r. rozwiodła się ze sławnym mężem, a jej miejsce u boku prezentera zajęła Hanna Smoktunowicz (dzisiaj Lis). Tak w jednym z wywiadów wspominała moment, w którym musiała zadbać sama o siebie.
- Gdy zostałam sama z dziećmi, całkiem dobrze działała moja agencja PR. Robiliśmy imprezy dla firm. Ja tej pracy nie doceniałam, mąż wpoił mi, że to mało ważne... [Ważny był] DOM. Żeby było czysto, żeby z obiadem zdążyć i zakupy po drodze, jogurt truskawkowy i kabanosy, bo się skończyły. Więc wprawdzie mam firmę na drugim końcu miasta, ale ja ten obiad wydam, posprzątam, a potem jeszcze raz pojadę dokończyć pracę - mówiła, kiedy odkryła w sobie smykałkę do robienia interesów, złapała wiatr w żagle.
- Ta praca, taka z doskoku, dawała efekty. Gdy więc się otrząsnęłam po rozstaniu, poszłam do banku i spytałam, na jaką kwotę mogę na moją firmę dostać leasing. I wiesz, kupiłam sobie BMW. Siedziałam w tym pięknym samochodzie i mówiłam na głos: zobacz, zarobiłaś, nie jesteś taka słaba, stać cię na niego! - dodała.
Przepis na sukces: wczesne pobudki i taniec
We wrześniu 2005 r. przyjęła ofertę TVN-u, aby współprowadzić "Dzień Dobry TVN". Mniej więcej w tym czasie w jej medialna kariera nabrała rozpędu. Kinga Rusin nie tylko udowodniła, że nawet największy życiowy kryzys można pokonać, ale też przekuć w sukces. Przy okazji pokazała też, jak bardzo taneczne show może wywindować karierę.
Chwilę po tym, jak rozpoczęła pracę na planie "Dzień Dobry TVN", przyjęła propozycję występów w "Tańcu z gwiazdami". W parze ze Stefano Terrazzino okazała się bezkonkurencyjna i na swojej półce z nagrodami postawiła Kryształową Kulę. Metamorfoza, jakiej Rusin doświadczyła u boku tancerza, zrobiła ogromne wrażenie.
Z programu wyszła nie tylko bogatsza o nagrodę główną czy podziw publiczności, ale i pewność siebie. Życiowa przemiana dziennikarki stała się przyczynkiem do napisania książki "Co z tym życiem?", która powstała we współpracy z Małgorzatą Ohme.
"Zimna wojna" w śniadaniówce
"Co z tym życiem" nie było literackim Mount Everestem, co w jednym z wywiadów skrytykowała Dorota Wellman, która nazwała twórczość Kingi – "pieprzeniem o niczym". Między prowadzącymi "Dzień dobry TVN" nastała "zimna wojna". Trzeba jednak przyznać, że Wellman miała powód do krytyki byłej żony Lisa, ponieważ ta w książce naśmiewała się z jej wagi.
- Przeczytałam gdzieś, że kamera mnie nie lubi, bo nie mam podłużnych mięśni. Myślałam, że pęknę ze śmiechu. Jednocześnie byłam dumna, że może dzięki temu, że nie mam podłużnych mięśni, znajdę się w tej samej kategorii co Dorota Wellman i Wojciech Mann. Bo oni chyba też podłużnych mięśni nie mają, a jeżeli mają, to skrzętnie je ukrywają - pisała Rusin w swojej książce.
Nowa fucha
Wygrana w "Tańcu z gwiazdami" w 2006 r. przyniosła Kindze Rusin jeszcze jedną korzyść. Prezenterka dołączyła do "You can dance - Po prostu tańcz" najpierw jako prowadząca, a później jurorka talent show.
Równolegle pracowała w "Dzień Dobry TVN", gdzie nie tylko prowadziła poranne pasmo w wybrane dni, ale przygotowywała na jego potrzeby ekskluzywne wywiady. Z biegiem czasu stała się jedną z gwiazd TVN, której Edward Miszczak oferował coraz to bardziej intratne zajęcia. W 2016 r. do swojego bogatego CV Kinga Rusin mogła dopisać prowadzenie reaktywowanego po latach w gwiazdorskim składzie reality-show "Agent".
Na fali
Z czasem wszystko zaczęło jej się układać zarówno w życiu zawodowym, jak prywatnym. Osiągnęła status telewizyjnej gwiazdy i rozwijała się zawodowo. Od 2010 r. jest w szczęśliwym związku z adwokatem Markiem Kujawą.
Kinga Rusin umocniła nie tylko swoją pozycję zawodową, ale też wypracowała własny styl. Z eksperymentującej z modą, gustującej w krzykliwych strojach prezenterki, stała się stylową twarzą telewizji w pieczołowicie dopracowanych strojach. Mimo to zdarzały jej się gafy.
Przed imprezą z Beyonce była "przyjaźń" z Mrożkiem
W 2013 r. Rusin pisała w mediach społecznościowych, że "z wielkim smutkiem przyjęła wiadomość o śmierci Stanisława Mrożka". Chodziło jej oczywiście o Sławomira Mrożka, z czego się wkrótce wytłumaczyła. "Pana Sławomira znałam osobiście. Gonitwa myśli towarzysząca temu smutnemu wydarzeniu spowodowała zmianę imienia" – pisała Rusin.
Problem z żałobnym wpisem nie polegał jednak tylko na pomyleniu imienia dramaturga. Rusin podkreślając swoją znajomość z Mrożkiem opowiedziała bowiem, że była ostatnią osobą, której udzielił "tak długiego wywiadu". Do ich spotkania doszło rok przed śmiercią Mrożka.
Osiągnięcie Rusin przekreśliła Małgorzata I. Niemczyńska, autorka biografii "Mrożek. Striptiz neurotyka", która rozmawiała z autorem "Tanga" jeszcze miesiąc przed jego odejściem.
Takie sytuacje były na porządku dziennym
W "Dzień Dobry TVN" Rusin przeprowadziła mnóstwo wywiadów, ale jak pokazuje rozmowa z Natalią Kukulską, nie zawsze była dobrze przygotowana.
- Pojechałaś po raz pierwszy od 39 lat na miejsce katastrofy do Lasu Kabackiego i powiedziałaś takie słowa: "Czy jest sens wracać do dramatycznych szczegółów i otwierać ranę? Sensem jest jedynie ocalić od zapomnienia" – mówiła Rusin do Kukulskiej. Dziennikarce chodziło oczywiście o katastrofę lotniczą, w której zginęła matka piosenkarki, Anna Jantar. Tyle tylko, że kompletnie pomieszała katastrofy.
- Sprostuję tylko, że to nie do Lasu Kabackiego, tylko niedaleko Okęcia. To inne miejsce, inna katastrofa się tam wydarzyła – poprawiła prowadzącą Kukulska. Samolot Anny Jantar rozbił się w marcu 1980 r. pod Okęciem. Zaś do katastrofy lotniczej w Lesie Kabackim (183 ofiary śmiertelne) doszło w maju 1987 r.
Próba przyjaźni
Dziennikarze przez lata udowadniali, że przyjaźń w mediach jest możliwa. Wszystko się zmieniło, kiedy Kraśko zaczął prowadzić razem z Rusin weekendowe wydania "Dzień Dobry TVN". Dawni znajomi zaczęli sobie coraz częściej dogryzać na wizji, dodatkowo, jak podaje "Fakt", przestali się również spotykać po pracy. O co poszło?
- Piotr narzeka, że Kinga przychodzi nieprzygotowana na plan. Przychodzi od razu na rozpoczęcie programu. Piotrek jest 30 minut wcześniej, aby się przygotować. Nie korzysta z kartek, a Kinga czasem się w nich pogubi. Kilka razy podważała na wizji wiedzę Piotrka, docinała mu. A i tak się okazywało, że to on miał rację, bo był przygotowany. Sama się ośmieszała - powiedział gazecie pracownik TVN.
W kuluarach mówiło się, że dziennikarka poczuła się zagrożona przez Kraśkę, który momentalnie wkupił się w łaski całego zespołu "Dzień Dobry TVN".
Kumpela Beyonce
Przez ponad 25 lat pracy w telewizji Kinga Rusin zapracowała na status lokalnej gwiazdy, ale w lutym 2020 r. jej nazwisko poznał cały świat. Wszystko za sprawą wyjazdu na galę rozdania Oscarów (poleciała tam prywatnie) i zaproszenia na zamkniętą imprezę Beyonce i Jaya-Z.
Następnego dnia Rusin pochwaliła się fotką z Adele i zdradziła, co działo się na imprezie, gdzie nie mieli wstępu zwykli śmiertelnicy. Pizza z Charlize Theron, tańce z Leonardo DiCaprio, Beyonce zachwycająca się kreacją polskiej dziennikarki – to tylko kilka wątków, które były później powtarzane przez media na całym świecie. Rusin nie widziała nic niestosownego w swoim wpisie, ale pod naporem krytyki usunęła go ze swojego profilu. Na tym się jednak nie skończyło...
Afera TVP kontra Kinga Rusin
Gdy już wszyscy przyzwyczailiśmy się do obszernych wpisów Kingi Rusin, emocje opadły i świat powoli zaczynał o tej hollywoodzkiej aferze nieco zapominać, ni stąd, ni zowąd o całej akcji przypomniały... "Wiadomości". W niedzielnym głównym wydaniu programu informacyjnego TVP wyemitowano stronniczy materiał Macieja Sawickiego pt. "Medialna burza po wpisie Kingi Rusin".
Najpierw przypomniano, że Rusin w wywiadzie dla "Gali" zarzekała się, że chroni swoje życie prywatne. Później co rusz wytykano jej hipokryzję w tym temacie. Zacytowano też w prześmiewczy sposób (mężczyzna naśladował głos dziennikarki TVN) to, co swego czasu prezenterka pisała na swoim instagramowym profilu ws. jej imprezy z Adele. Na końcu dostało się też całej stacji TVN, a postawę Rusin skrytykowali Piotr Zelt i Jarosław Jakimowicz. Ten pierwszy szybko zdementował informację, jakby kiedykolwiek miał w taki sposób wypowiadać się o dziennikarce.
Nowy Etap
W ubiegłym roku w jej życiu sporo się działo i nie wszystko poszło tak, jakby sobie tego życzyła. Była bohaterką głośnej afery i rozstała się z "Dzień Dobry TVN". Właściwie od tego czasu jej losy możemy śledzić jedynie w mediach społecznościowych, gdzie jest niezwykle aktywna.
Jej konto na Instagramie śledzi ponad 500 tys. osób. Rusin publikuje tam zdjęcia swojego sielskiego życia z dala od mediów i chętnie komentuje bieżące wydarzenia. Jej marka z naturalnymi kosmetykami radzi sobie na rynku doskonale i zbiera świetne recenzje wśród konsumentek.
Czy rozstała się z telewizją na stałe? Tego nie wiadomo. Jednak biorąc pod uwagę jej dotychczasowe sukcesy i prężnie działający biznes, można zgadywać, że jeśli wróci to mediów, to raczej nie ze względów finansowych.