Hanna Lis: "Ja niczego nie muszę, ja chcę"
Nauczyła się doceniać drobiazgi
Dziennikarka po latach w pracy w poważnej publicystyce przeszła do niepoważnego "lajfstajlu". W rozmowie z magazynem "Grazia" wyznała, że dopiero teraz jest naprawdę szczęśliwa, spełniona, pełna energii i gotowa do działania.
Hanna Lis
Hanna Lis
Jak sama przyznała, dopiero teraz zaczęła doceniać małe rzeczy.
Cieszę się tym, co mam. Tym, że dookoła mnie wszyscy są zdrowi, że układa się w życiu i w robocie. Nie musi być szałowo, wystarczy dobrze. Jeżeli chodzi o oczekiwania życiowe, zeszłam do poziomu minimalisty i to jest fajne, bo inaczej się człowiek spala. Ja nic nie "muszę", ja chcę.
Hanna Lis
Wcześniej nie doceniałam rzeczy oczywistych i małych, tego, że wstaję rano i dobrze się czuję, że mam fajne i zdrowe dzieci, że pies się odnalazł i spędziłam weekend z przyjaciółkami. Kiedy miałam dwadzieścia lat wydawało mi się, że trzeba zawojować świat - dodała Lis.
Hanna Lis
Utrata pracy była dla Hanny Lis impulsem, aby zacząć myśleć o sobie i zrozumieć swoje potrzeby. Zaszła w niej wielka zmiana. Podróżuje, poznaje ciekawych ludzi, prowadzi program "Bez planu" i w końcu jest spełniona. Najważniejsza jest dla niej rodzina i życie w zgodzie z samą sobą.