Hanna Lis wspiera swoją fankę. Podzieliła się jej poruszającą historią
Prezenterka dołożyła istotny głos w dyskusji o zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej. Podzieliła się historią jednej z swoich fanek, która musiała dokonać najtrudniejszego wyboru w życiu.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Tym razem dziennikarka zabierając głos w sprawie, skłoniła internautów do głębszej refleksji, dzieląc się z nimi historią jednej z fanek, która się do niej zwróciła. Zaznaczyła, że nie znają się zbyt długo, a kobieta odezwała się do niej przed kilkoma dniami. To, co wyznała Aga (bo takiego imienia użyła dziennikarka na potrzeby komunikatu), bardzo poruszyło Hannę Lis.
- Napisała do mnie przedwczoraj i tak sobie piszemy. Aga dowiedziała się, ze jej dzidziuś cierpi na zespół Edwardsa, nieuleczalną i śmiertelną wadę genetyczną. Średnia długość życia takich dzieci po porodzie wynosi od 7 dni do 2 tygodni. Aga jest teraz w szpitalu, gdzie czeka aż leki podane przez lekarzy wywołają "poród". Bo wbrew antyaborcyjnej i zajadle antykobiecej propagandzie w przypadku płodów, u których wykryto wady genetyczne nie wykonuje się aborcji, a to z tego prostego powodu, że wyniki badań prenatalnych dostępne są w okolicach 14 i późniejszych tygodni ciąży, gdy zabieg aborcji z uwagi na zdrowie kobiety nie jest już przez lekarzy stosowany – przybliżyła historię swojej fanki.
Zamieściła także fragment wiadomości pełnej wsparcia dla protestujących kobiet otrzymanej od nowej znajomej. Trudno się oprzeć wrażeniu, że poruszają jeszcze bardziej, niż słowa dziennikarki.
- Nie mogę iść na marsz, bo idę do szpitala na terminację ciąży (mój dzidziuś ma bardzo poważną chorobę genetyczną, zespół Edwardsa, jeden na 2000 ciąż). I w tej całej tragedii cieszę się, że ja jeszcze zdążę zgodnie z prawem zakończyć cierpienie mojego dziecka i mój ból, który i tak pozostanie ze mną do końca życia. Niebywałe, że już za chwilę kobiety mogą nie mieć już takiej możliwości. Przepraszam za ten wywód, ale serce mi krwawi na kilka frontów, całym sercem z wami – napisała Aga.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Lis poprosiła o przeczytanie historii i o głębszą refleksję. Tym bardziej, że takich kobiet, jak wspomniana Aga, jest znacznie więcej. I tak jak ona, zasługują na wybór i potrzebują wsparcia.
- Aga słyszała wczoraj przez szpitalne okno odgłosy manifestacji w obronie jej prawa do podjęcia własnej decyzji. Dramatycznie trudnej i bolesnej. Żegna się ze swoim dzieckiem. Państwo chciałoby wybrać moment tego pożegnania, państwo chciałoby narzucić Adze i takim jak ona matkom obowiązek heroizmu: ródź i patrz jak twoje dziecko umiera. Nie dajmy się opresyjnemu państwu, trzymajmy dziś Wszyscy kciuki za Agę. Wyślijmy jej trochę dobrej energii, bo bardzo tego potrzebuje. Ściskam Cię Kochana. Dziękuje za Twoja historię – podsumowała dziennikarka.
Zobacz także: Kariera Hanny Lis nabierze rozpędu po rozstaniu? "Samotna kobieta, która pokieruje redakcją"
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.