Harry i Meghan już wydali na Archiego majątek. Gazeta policzyła wydatki. Są kosmiczne!
Mały Archie Harrison Mountbatten-Windsor przyszedł na świat 6 maja tego roku jako pierwsze dziecko księcia i księżnej Sussex, siódmy kandydat do brytyjskiego tronu. Maluszek spędza czas w pieluchach i nie ma jeszcze zielonego pojęcia, jak bardzo zewnętrzny świat żyje jego poczynaniami. Tym razem chodzi o...kasę.
Jego znani rodzice od zawsze podkreślali, że chcą, by mały Archie miał możliwie normalnie dzieciństwo. Pamiętajmy jednak, że w ustach milionerów słowo "normalne" nie oznacza to, co może się nam wydawać. Jak skrupulatnie wylicza magazyn "The Sun on Sunday", znana para wydała na swojego potomka majątek. A to dopiero początek!
Gazeta do tych kosmicznych wydatków zalicza już słynny baby shower w Nowym Jorku, na który księżna wydała 150 tysięcy funtów. Ponoć spędziła także weekend po narodzinach maleństwa w luksusowym resorcie, co kosztowało ponad 30 tysięcy funtów. Kolejny wydatek wyliczony przez magazyn to poród w prywatnej klinice (tej samej, w której na świat przyszły np. dzieci Victorii Beckham) - 15 tysięcy funtów.
Pokoik Archiego we Frogmore Cottage jest wymalowany wegańskimi, bezpiecznymi farbami, obwarowany kamerami i alarmami. Jego urządzenie wraz z umeblowaniem miało kosztować 25 tysięcy.
Gazeta podkreśla też, że wszyscy znajomi rodziców maluszka są bogaczami, więc naturalnie sięgają po prezenty z najwyższej półki cenowej. Ta publikacja z pewnością nie przysporzy Meghan i Harry'emu nowych fanów. Ostatnio mają naprawdę kiepską prasę, a wyliczanie ich wydatków może tylko pogorszyć tę sytuację.
Największy "zarzut" jaki mają media i fani do znanej pary, to oskarżenie o zbyt usilne odcięcie się od społeczeństwa. Z jednej strony Harry i Meghan chcą zachować prywatność, z drugiej żyją na państwowym garnuszku, z pieniędzy podatników. Wiele ich "sekretów" jest zwyczajnie niezrozumiała dla ludzi. Dlaczego nie mogą poznać chrzestnych chłopca? Dlaczego nie mogą wiedzieć, w którym szpitalu urodzi Meghan? Te wszystkie informacje nie są istotne, ani niebezpieczne, więc ludzie dziwią się, że Sussexowie zachowują się jak celebryci, a nie członkowie rodziny królewskiej.