Hubert Dobaczewski: w Polsce brakuje solidarności. Takiej zwykłej, międzyludzkiej
Polacy zdają się tęsknić za wzajemną bliskością, tęsknić za sobą. Z drugiej - wystarczy moment, żeby zaczęli się kłócić, stawać przeciwko sobie - mówi gitarzysta i wokalista Lao Che w rozmowie z WP.
Maciej Kowalski: Jak się czujesz żyjąc w dzisiejszej Polsce? *
*Hubert "Spięty" Dobaczewski: Mówiąc szczerze: raz lepiej, raz gorzej. I raczej nie chodzi o to, czy żyję w Polsce czy w jakimś innym kraju. To nie ma aż tak wielkiego znaczenia. Bardziej liczy się to, że żyję między ludźmi. A inaczej się przecież nie da i to jest zawsze, dla wszystkich, główny punkt odniesienia: człowiek jest istotą społeczną i nawet najwięksi indywidualiści nie potrafią uciec tak do końca od życia w grupie, życia z innymi ludźmi. W tym sensie nie ma tak naprawdę wielkiego znaczenia, w jakim kraju się żyje. Każdy naród ma oczywiście swoją specyfikę, ale koniec końców chodzi o to, jacy są ludzie, do których jest najbliżej.
*A jaka jest w takim razie twoim zdaniem specyfika Polaków? *
Powiedziałbym przede wszystkim, że są zamaszyści w ruchach. Jak to rozumiem? Że bywają gwałtowni, gorączkowi, mało zrównoważeni. To zwykle oznacza podejmowanie irracjonalnych decyzji, opartych przede wszystkim na emocjach i impulsach. To coś, co czasem przynosi znakomite rezultaty i inne narody mogą Polakom pozazdrościć tej spontaniczności. Ale z drugiej strony czasem są sytuacje, które wymagałyby trochę więcej refleksji, rozwagi, a może po prostu rozumu.
*Teraz mówisz o tym niemal z czułością. Ale w piosenkach z najnowszej płyty zespołu Lao Che, "Wiedza o społeczeństwie", jesteś dużo bardziej krytyczny. Dlaczego? *
To prawda. Pisząc teksty na ten album dużo większy nacisk kładłem na sprawy, które mnie martwią, niepokoją, czasem drażnią. A nie ukrywam, że trochę ich jest. Najważniejsza z nich to chyba - że ujmę to za pomocą wyrazu bardzo symbolicznego dla polskiej historii współczesnej - brak solidarności. Takiej zwykłej, międzyludzkiej. Z jednej strony Polacy zdają się tęsknić za wzajemną bliskością, tęsknić za sobą. Z drugiej - wystarczy moment, żeby zaczęli się kłócić, stawać przeciwko sobie. Takich antagonizmów, które bardzo głęboko dzielą społeczeństwo jest mnóstwo.
Nie nazywasz ich na płycie wprost, ale bez trudu można odczytać w twoich tekstach kilka takich spraw: antysemityzm, rasizm, niechęć wobec obcych. Skąd się to wszystko bierze?
Nie chcę powiedzieć, że Polacy mają do tego większą skłonność niż inne narody. Nie wiem, czy tak jest. Wolałbym raczej patrzeć na rzeczywistość przez pryzmat poszczególnych, konkretnych osób, a nie całych narodów. Bo przecież takie tendencje i uprzedzenia pojawiają się u ludzi różnych narodowości. Chciałbym patrzeć na to szerzej niż tylko przez pryzmat przynależności narodowej. W tym sensie moje piosenki pisane są przez kogoś, kto jest Polakiem, ale zarazem kosmopolitą. I to piosenki pisane przez kogoś, komu bardzo się nie podoba, że takich tendencji jest na świecie tak dużo.
Gdzie jest serce, gdzie jest rozum, kiedy krzyczy się głośno: "nienawidzę cię, bo jesteś Żydem"?
*Zdajesz się mówić na płycie też o tym, że wielu ludzi: polityków, księży, specjalistów od politycznego marketingu świadomie rozgrywa te antagonizmy, żeby dzielić ludzi i skuteczniej nimi rządzić. Co chciałbyś powiedzieć tym, którzy stosują takie metody? *
Żeby się udławili! Po prostu nie mieści mi się to w głowie. Jak można przemycać takie pomysły pod maską uszczęśliwiania społeczeństwa, pod maską postępu i posuwania się do przodu. A już najbardziej szokuje mnie, kiedy te wszystkie złe sprawy podawane są pod płaszczykiem nauk Chrystusa. Litości! To są rzeczy, które Chrystusowi nigdy nie przyszłyby do głowy, o których nie śniłoby mu się nawet, od których odwróciłby się z niesmakiem. To jest dla mnie niepojęte. Najgorsze jest to, że takie podejście daje przyzwolenie na zachowania, które są dla mnie nie do zaakceptowania. To jest prosty, brutalny mechanizm: ludzie, którzy z różnych powodów czują się słabi, niepotrzebni, upokorzeni, dostają sygnał, że mogą się odegrać na słabszych. I to robią.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Co można zrobić, żeby tak się nie działo, żeby było lepiej?
Tak jak na płycie, też i tu nie chcę iść w stronę dydaktyki. Wolę raczej pokazywać problemy i inne sposoby życia i układania relacji międzyludzkich. Wydaje mi się, że to część szerszego procesu: tworzenia kultury opartej na tolerancji, wzajemnym szacunku i solidarności. I to się dzieje. Powoli, ale się dzieje. Coraz więcej osób o tym mówi, śpiewa piosenki, pokazuje na różne sposoby, jakie to ważne. Ta nowa kultura powstaje, jej zasięg się powiększa, zatacza coraz szersze kręgi. Powiedziałbym, że jestem pod tym względem ostrożnym optymistą. Patrzę w przyszłość raczej spokojnie.