Johnson złożył rezygnację. Nagle wszyscy usłyszeli słynną melodię
Boris Johnson ma wielu przeciwników i to nie tylko w swojej własnej partii. Jednym z nich jest m.in. aktor Hugh Grant, który przyczynił się do żartu z byłego już premiera.
W czwartek przed południem brytyjski premier Boris Johnson ogłosił rezygnację ze stanowiska, a także z funkcji lidera Partii Konserwatywnej. To efekt wielu kryzysów wizerunkowych z ostatnich lat (chociażby głośna sprawa imprez na Downing Street w czasie lockdownu), choć ostatecznie dymisję Johnsona przypieczętowała fala dymisji z jego rządu po tym, jak po raz kolejny przyłapano premiera na kłamstwie.
Gdy okazało się, że Johnson mianował na ważne stanowisko w parlamencie posła, na którym ciążą zarzuty molestowania seksualnego, o których premier wiedział, czara goryczy się przelała. Jednak cierpliwość wielu wyborców wobec kontrowersyjnego polityka skończyła się o wiele wcześniej.
Boris Johnson z wizytą w Warszawie. Zobacz szczegóły
Znanym krytykiem Johnsona jest m.in. aktor Hugh Grant, który nigdy nie krył swojej antypatii dla polityka Torysów, zwłaszcza w czasie Brexitu. Filmowy premier z hitu "Love Actually" jest autorem licznych, mocnych wypowiedzi pod adresem Johnsona, a teraz także żartu pod adresem premiera.
Grant podpowiedział aktywiście Stevenowi Bray'owi, znanemu z puszczania głośnej muzyki w miejscach publicznych, jaką muzyką powinien podsumować rezygnację Johnsona. Wymownie zapytał go na Twitterze, czy ma pod ręką melodię znaną z serii przygód Benny Hilla.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Niedługo później w College Green, parku nieopodal brytyjskiego parlamentu, skąd w większości nadawane są telewizyjne relacje, rozległ się znany motyw muzyczny. Tym sposobem ścieżka dźwiękowa z Benny Hilla trafiła do czwartkowych programów informacyjnych. Słychać ją było m.in. w relacji dziennikarza stacji Sky News.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter