Impreza tygodnika "NIE" z Jerzym Urbanem: Bardziej nie mogłem się rozczarować
W Warszawskim klubie Iskra odbyła się impreza tygodnika "NIE" pod nazwą "Urban Party". PRL-owski rzecznik rządu miał być największą gwiazdą wydarzenia. Jednak całość była na tyle rozczarowująca, że lepiej było zmienić plany.
Dzięki świetnym memom tygodnik "NIE" zbiera w mediach społecznościowych bardzo dużo reakcji i komentarzy, co przekłada się na rosnącą popularność i coraz większe zasięgi. Nikt tak nie nabija się z polskiej polityki jak ludzie od Facebooka "NIE". Taki rozmach musiał kiedyś skończyć się spotkaniem z Jerzym Urbanem, prowadzącym gazetę.
Patrząc po zainteresowaniu w internecie, zapowiadało się naprawdę duże wydarzenie. Balon był napompowany do granic możliwości. Tymczasem zeszło z niego powietrze szybciej, niż się spodziewano.
Jerzy Urban miał przybyć na miejsce o godz. 20:00. Z relacji innych wynikało, że przyjechał i przez blisko godzinę odpowiadał na pytania obecnych na różne tematy. Dojechaliśmy po godz. 21:00, ale Urbana wtedy nie było. Pokazał się ok. godz. 21:30. Pozwolił zrobić sobie z częścią osób zdjęcia i... pojechał. Przynajmniej zagrano "Barkę" w wersji Techno.
ZOBACZ: Jerzy Urban na imprezie tygodnika "NIE". Remix "Barki" w tle
Czekaliśmy dalej, aż się impreza rozkręci. Chyba wszyscy tego oczekiwali. W tle słychać było muzykę techno lub deep house. Zaglądałem na salę, żeby zobaczyć, czy może tam atmosfera jest lepsza. Nic z tego, było jak na stypie. Konsoleta pusta, parkiet też, a z głośników grał rap Klocucha. Ludzie stali lub siedzieli, nie widać było po nich chęci do imprezowania.
Tłoku też nie odczuliśmy - na wydarzeniu na Facebooku informowano, że rozeszły się prawie wszystkie wejściówki. Tymczasem prawie połowa lokalu była pusta.
Choć impreza była na słabym poziomie, to nie można mieć pretensji do osób z tygodnika "NIE". Wydarzenie organizowała firma zewnętrzna, więc pewnie trzeba było się dostosować do jej zaleceń. Minusem też było rozegranie kwestii biletów - kupiłem z 2. puli za 50 zł, podczas gdy nagle wejście po 22:00 było za 20 zł, a bilet można było nabyć na miejscu. Krótko mówiąc, przepłaciłem.