Trwa ładowanie...

Irena Kwiatkowska umierała dwa razy. Nieznane fakty

Do tej pory oficjalna wersja brzmiała: Irena Kwiatkowska zmarła ze starości. Nowe światło na przykre okoliczności rzuca najnowsza biografia aktorki.

Irena Kwiatkowska umierała dwa razy. Nieznane faktyŹródło: East News
d1jjpmo
d1jjpmo

Irena Kwiatkowska była legendarną aktorką filmową i teatralną. Widzowie pamiętają ją z ról w "Wojnie domowej", "Czterdziestolatku", "Zmiennikach" czy niezliczonych kreacji scenicznych.

ZOBACZ TEŻ: Odwiedziliśmy groby gwiazd polskiego kina

Aktorka zmarła 3 marca 2011 r. w Domu Artystów Weteranów w Skolimowie. Spędziła tam ostatnie lata życia.

- Była zmęczona chorobą, ale nie umarła chora, po prostu to wiek - "Super Express" przypomina komunikat po śmierci aktorki .

d1jjpmo

Jednak prawda była zupełnie inna. Okazuje się, że przyczyną śmierci 98-letniej aktorki była sepsa.

Pierwszy raz walczyła z nią w 2003 r.

- Gdy z powodu kamicy trafia do lecznicy MSW, najpierw planowana jest operacja. Aktorka dostaje antybiotyki, ale jest bez apetytu, ma zator, traci przytomność. Wszyscy myślą, że to już koniec. Na drugi dzień wstaje wyprostowana, próbuje zapiąć sobie stanik i mówi do obecnej przy wszystkim bratanicy: "Krysiu, wyrzucają mnie stąd!" - czytamy w książce autorstwa Marcina Wilka "Kwiatkowska. Żarty się skończyły".

d1jjpmo

- Wychodzi wtedy z Jabłońską na powietrze, siada na ławce, patrzy wysoko w niebo i mówi: "O Boże, jak to niebo jest wysoko!". Powtórzyła to chyba z dziesięć razy... Organizm Ireny, choć wyczerpany i wyniszczony, jest wyjątkowo silny. Ma jeszcze siłę, by wyjść, by porozmawiać, nabrać oddechu w płuca, odmówić modlitwę. Przeżyje śmierć kliniczną, wróci do życia - pisze Wilk i dodaje:

- Osiem lat później, w Szpitalu Zakaźnym na Wolskiej, ten cud się nie powtórzy. Sepsa zwycięży.

Irena Kwiatkowska odeszła 3 marca 2011 r. Aktorka została pochowana 14 marca na warszawskich Powązkach.

d1jjpmo
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1jjpmo