Irena Santor straciła ukochanego. Byli ze sobą od lat, nie wzięli ślubu
Była przy nim do końca
Zbigniew Korpolewski rok temu przeszedł poważną operację serca. Po zabiegu przez długi czas był w szpitalu, później, gdy jego stan się ustabilizował, trafił do Domu Artysty Weterana w Skolimowie. Partnerka, Irena Santor, nie zamierzała go zostawiać samego, więc w ośrodku bywała tak często, jak to było możliwe, a w końcu zamieszkała razem z ukochanym.
W maju okazało się, że gwiazda została hospitalizowana. Podejrzewano u niej udar, ponieważ miała problemy z mową. Trafiła do szpitala, w którym wcześniej leczono Korpolewskiego. Na szczęście szybko wróciła do formy i znów zaczęła opiekować się partnerem. Byli razem szczęśliwi.
- Jesteśmy tu po prostu na wakacjach. Gdzie nam będzie lepiej? Mamy piękny ogród, wspaniałą obsługę i dobre jedzenie. Poza tym pojawia się tutaj coraz więcej starych znajomych. Nie nudzimy się - zapewnia piosenkarka w jednym z wywiadów.
Korpolewski zmarł niemal rok po operacji. Czy po śmierci Korpolewskiego Santor wróci do Warszawy?
Doskonała opiekunka
Santor dbała o Korpolewskiego od czasu, gdy zachorował. Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, by 84-latek wrócił do zdrowia. Niestety, prawie rok po zabiegu Stanisław zmarł. Swoje kondolencje przekazała piosenkarce Hanna Gronkiewicz, pisząc na Twitterze: "Pani Irenie Santor, Honorowej Obywatelce Stolicy wyrazy współczucia z powodu śmierci Zbigniewa Korpolewskiego".
Santor była związana z Korpolewskim od około 20 lat. Chociaż często mówiło się o tej parze "małżonkowie", partnerzy nigdy się nie pobrali. Irenie papierek był zbędny.
- Do niczego nie jest mi on potrzebny. Jeżeli mamy sobie coś przyrzec i potem to przyrzeczenie spełnić, sami musimy tego chcieć. Ślub może być ważny, gdy młodzi ludzie mają dzieci, ale nie dla papierków. Jestem dorosła, nie mam dzieci, nie muszę niczego porządkować. Przyjaźń jest ważniejsza od miłości - mówiła Santor w "Gali".
Samotne Święta
Partnerzy związali się ze sobą około 1999 roku, gdy Santor pielęgnowała umierającego byłego męża. Mężczyzna, który chorował na raka, mógł liczyć na pełne wsparcie i oddanie Ireny. Z kolei ona o trudnej sytuacji mogła zawsze porozmawiać ze Stanisławem Korpolewskim.
Podobnie było, gdy nieco później okazało się, że piosenkarka choruje na raka piersi. Pomogły operacje i chemioterapie, ale silne ramię Korpolewskiego również było nieocenione. Po latach Santor odwdzięczyła się ukochanemu za pomoc, pielęgnując go po operacji. Zamieszkała z nim w ośrodku i nie opuściła aż do śmierci.
- Nie chce opuszczać Zbigniewa. Bardzo by tęskniła, a poza tym boi się, że mimo dobrych warunków mogłoby mu się pogorszyć pod jej nieobecność – mówił informator "Faktu".
Niestety, Irenę Santor czekają pierwsze od lat samotne Święta.