Kazimierz Marcinkiewicz
Wszystko zaczęło się walić na przełomie 2012/2013, gdy sprowadziliśmy się z Anglii do Polski. Przestało mu na mnie zależeć. Stawał się coraz bardziej oziębły. Mniej czasu spędzał ze mną, coraz rzadziej rozmawialiśmy. Wręcz prowokował awantury w domu. Potem z dnia na dzień wyprowadził się. Żyłam nadzieją, pisałam, jak mi źle bez niego, ale spotykała mnie z jego strony totalna znieczulica. Poświęciłam wiele lat temu związkowi, zmieniłam swoje życie, Przeprowadziłam się dla niego do Polski, żeby być obok. Można powiedzieć, że wziął mandarynkę, wycisnął i wyrzucił. Czuję się oszukana i wykorzystana - powiedziała niedawno w wywiadzie dla tabloidu Isabel.