Isabel ostro o Marcinkiewiczu: Pękło mi serce!
None
Isabel i Kazimierz Marcinkiewiczowie
Zamieszania wokół tej pary ciąg dalszy! Od wielu miesięcy nie brakuje pogłosek o końcu wielkiej miłości Isabel i Kazimierza Marcinkiewiczów. Jakiś czas temu pojawiły się nawet plotki o ich cichym rozwodzie. Okazuje się, że to jednak nieprawda. Były premier wyprowadził się od żony pół roku temu, jednak ona dopiero w obliczu niedawnego wypadku zrozumiała, że już nic ich nie łączy. Dlaczego dopiero teraz?
Isabel i Kazimierz Marcinkiewiczowie
Będąc w szpitalu, miałam czas, by wszystko przemyśleć. Było wiele długich nocy. I zrozumiałam, dla kogo tak naprawdę się liczę - wyznała Isabel w rozmowie z "Super Expressem". _**Po Nowym Roku pękło mi serce. Zrozumiałam, że Kaz przestał mnie kochać, a ja muszę odciąć się od niego! I to jak najszybciej!**_ - dodała. To były fatalne święta. Boże Narodzenie spędziłam w zasadzie sama. Grudniowy koszmar zaczął się kilka dni przed wypadkiem. Chorowałam, bardzo kiepsko się czułam. Kaza przy mnie nie było. On wyprowadził się ponad pół roku wcześniej. Ale o tej historii opowiem później. Zostałam schorowana sama w czterech ścianach. Umówiłam się z mężem na lunch 19 grudnia. Jadąc na to spotkanie, bardzo źle się poczułam. Chyba straciłam przytomność na drodze. Uderzyłam w barierkę. Obudziłam się w szpitalu, wszystko mnie bolało. Okazało się, że miałam wstrząs mózgu, częściowo uszkodzone kręgi szyjne i lekki paraliż (niedowład) od barku do palców lewej ręki, którą do dziś nie mogę ruszyć. W takiej sytuacji kochający
mąż byłby przy swojej żonie dzień i noc. Ale nie Kaz.
Isabel i Kazimierz Marcinkiewiczowie
Redakcja dziennika spotkała się z 34-latką w jej mieszkaniu na warszawskiej Ochocie, dokąd dopiero co wróciła po dłuższym pobycie w szpitalu.
Obolała, z ręką na temblaku w kołnierzu ortopedycznym, mówi z wyraźnym trudem - czytamy w relacji.
Kazimierz Marcinkiewicz
W szpitalu pojawił się co prawda dość szybko. Chyba zadzwonił na mój telefon, ktoś odebrał i powiedział, że był wypadek. Jak go zobaczyłam, od razu poczułam niechęć. Nie usłyszałam od niego, że wszystko będzie dobrze. Nie pamiętam, kiedy ostatnio powiedział, że mnie kocha. I tak było za każdym razem. Nie czułam jego wsparcia! (...) Na twarzy Kaza widziałam za to złość, niezadowolenie. Przypuszczałam, że myślał sobie: "Jezus Maria, co mi się trafiło, ona jest w szpitalu, a ja muszę ganiać". Ale nie ganiał. Pojawiał się w szpitalu tylko po to, by grać kochającego męża, by powstały zdjęcia i dlatego, że to miejsce publiczne i każdy patrzy. I za każdym razem powtarzał: znowu prześladują mnie ci paparazzi - wyznała.
Isabel i Kazimierz Marcinkiewiczowie
Jak zapowiada "Super Express", to dopiero pierwsza cześć zaskakującego "Pamiętnika Isabel". Co do powiedzenia o związku ze starszym o 22 lata politykiem ma jego żona? Padają poważne oskarżenia. Zdaniem Marcinkiewicz mąż chciał się lansować na jej wypadku.
Isabel i Kazimierz Marcinkiewiczowie
Na miłość boską! Jak ktoś nie chce, by mu robić zdjęcia, to nie wzbudza zainteresowania swoją osobą. On na tym wypadku się lansował. Pewnego dnia przyszedł i zaczął nachylać się nad łóżkiem przy oknie. Potem okazało się, że powstały zdjęcia. A pytałam go wtedy, dlaczego pozuje, skoro wie, że są fotoreporterzy. Pytałam, dlaczego chodzi klatką schodową, skoro stoją tam paparazzi, a nie korzysta z windy. A on siedział przy łóżku i patrzył na zegarek. Nie podejmował żadnej rozmowy. (...) Przecież ja tam leżałam całe święta! On nie miał żadnych spotkań, więc mógłby ten czas spędzić ze mną. A wpadał na godzinę. (...) Jak jest się przy kimś, kogo się kocha, to się postępuje zdecydowanie inaczej - podkreśliła Marcinkiewicz.
Kazimierz Marcinkiewicz
Isabel zapewniła, że wypadek zweryfikował, na kogo może liczyć. Niedawne wydarzenia radykalnie zmieniły także jej podejście do życia. Zrozumiała, że to już koniec znajomości z Kazimierzem.
Isabel i Kazimierz Marcinkiewiczowie
Moja chora ręka jest dla mnie jedną kulą u nogi, a Kaz stał się drugą. Może ja za bardzo go kochałam i teraz dostałam po prostu kopa w dę.** Nowy rok jest dobry na otwarcie nowego rozdziału i zamknięcie starego. Ale na razie nie chcę mówić o rozwodzie. Chcę się od niego odciąć. To on zamknął za sobą drzwi pierwszy, ja nie chciałam tego. On wprowadził mnie w zły stan, on się wyprowadził z domu w sumie z dnia na dzień. (...) Mnie już nie zależy na jego zdaniu i nie wierzę w jego miłość. Cieszę się, że stoję na własnych nogach. Załatwiam teraz lekarzy, rehabilitację. Zdrowie jest dla mnie najważniejsze - podsumowała Isabel.
Co sądzicie o tym emocjonalnym wywodzie? Czy sytuacja rzeczywiście wygląda tak, jak kreuje ją żona Kazimierza Marcinkiewicza? Wierzycie w jej słowa?