Ivan Komarenko po latach. Wycisza się w klasztorze
Kilkanaście lat temu Ivan Komarenko był rozchwytywanym artystą. Dziś o nim słychać niewiele. Jak donosi jeden z tygodników, artysta systematycznie wycisza się w klasztorze.
"Jej czarne oczy" - ten utwór śpiewali wszyscy. Zespół Ivan i Delfin niegdyś był na ustach wszystkich. Dosłownie. Okazuje się, że artysta od czasu do czasu lubi odciąć się od medialnego zgiełku i "ładuje baterie" w klasztorze.
ZOBACZ TAKŻE: Komarenko: "Mam młode ciało, włosy na głowie, dobry wzrok. Czterdziestka to zloty środek"
- W tym ośrodku byłem już trzy razy. Ktoś może to nazwać dziwactwem czy ekscentryzmem, ale dla mnie przeżycie kilku tygodni z mnichami to kontakt z prawdziwym światem. Czuję, że dzięki temu odzyskuję spokój duszy, mogę pracować i planować przyszłość - mówi w "Na Żywo".
Klasztor prowadzony jest przez mnichów z Tajwanu. Tam też artysta może zastanowić się nad planami na przyszłość. Jeśli sąwśród nas fani Ivana, nie martwcie się, znajduje też czas na śpiewanie. O czym też pisze od czasu do czasu w mediach społecznościowych.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
W czerwcu napisał o występie w radiu dla "wszystkich spragnionych moich piosenek i stęsknionych". Trzeba przyznać, że mimo upływu lat Komarenko nic się nie zmienia!
Pamiętacie Ivana Komarenko?