Ivanka Trump zaliczyła wpadkę na szczycie G20. Jak komentuje ją specjalista?
O córce Donalda Trumpa znowu jest głośno. Ivanka zajęła miejsce ojca przy stole podczas szczytu G20. "Prawo do zasiadania przy głównym stole obrad mają tylko szefowie delegacji" - skomentował sytuację specjalista od protokołu dyplomatycznego, Janusz Sibora.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Podczas spotkania kilkunastu państw, gdzie debatuje się m.in. nad polityką finansową, Ivanka Trump zaliczyła małą wpadkę. Kiedy Donald Trump odbywał spotkania "jeden na jeden", córka prezydenta zajmowała jego miejsce przy stole, ale nie zabierała głosu w dyskusji. Na Twitterze pojawiło się zdjęcie, na którym widać, jak Ivanka zasiada pomiędzy prezydentem Chin a premier Wielkiej Brytanii.
W momencie, kiedy na salę wracał prezydent USA, Trump wycofywała się na tył sali. Jak tę sytuację ocenia specjalista od protokołu dyplomatycznego, Janusz Sibora?
- W dyplomacji są rzeczy święte, których nie można naruszać. Miejsce głów państw przy głównym stole obrad jest niczym królewski tron. Prawo do zasiadania przy głównym stole obrad mają tylko szefowie delegacji. Jest to jedna z tych świętych zasad. Trudno sobie wyobrazić sytuację, gdy od głównego stołu obrad odchodzi Putin, a na jego miejscu siada Ławrow, a miejsce Obamy zajmuje Kerry - komentuje zachowanie prezydenckiej córki ekspert.
Miejsca głów państw są przeznaczone i zarezerwowane właśnie dla nich i tylko dla nich. To kwestia szacunku dla majestatu państwa. Szacunku rozumianego podwójnie, tak na potrzeby polityki wewnętrznej, jak i zagranicznej. Dziś ta właśnie uświęcona tradycją i zwyczajem zasada została bezceremonialne złamana przez Trumpa. Podczas obrad G20 doszło do skandalu. Prezydent Trump, siedzący między premier Theresą May a prezydentem Xi Jinping, odszedł na chwilę od stołu obrad. Jego miejsce nie zostało jednak puste.
Na miejscu zarezerwowanym dla głowy państwa zasiadła... córka Ivanka Trump. Choć jest ona formalnie członkiem amerykańskiej delegacji i posiada bardzo niską rangę doradczyni, przez cały czas obrad zajmowała miejsce w dalszym rzędzie. *Zajmując miejsce przeznaczone dla głów państw, wprowadziła w duży kłopot zarówno Angelę Merkel jako gospodarza, jak i pozostałe głowy państw, dla których sytuacja stała się dyskomfortowa. *
- Zasiadanie kilkunastu prezydentów państw przy jednym stole z doradcą to w języku dyplomacji określane jest mianem obrazy- tłumaczy Janusz Sibora. - Zasady precedencji wymyślono nie dla zaspokojenia dumy własnej prezydentów, lecz jest ona wyrazem szacunku dla majestatu państwa, który reprezentują. Ten majestat został naruszony. W ten sposób dorobek cywilizacyjny po prostu się burzy. To dopiero początek skandalu.
Zachowanie córki prezydenta spotkało się z oburzeniem w kuluarach G20. Podczas konferencji zamykającej obrady dziennikarz z WSJ wprost zapytał Angelę Merkel, jak mogło dojść do takiej sytuacji. Wszyscy mogli zobaczyć zaskoczoną tym pytaniem kanclerz, którą wcale nie tak łatwo wyprowadzić z równowagi. Kanclerz potrzebowała kilku sekund, by zebrać myśli i przygotować w głowie odpowiedź. Wyraźnie zakłopotana, wymyśliła naprędce odpowiedź. Merkel stwierdziła, że formalnie córka prezydenta jest członkiem delegacji, a delegacja może sama decydować, kto jej w danej chwili przewodniczy.
Oczywiście Merkel nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego córka usiadła do stołu zarezerwowanego od wieków dla głów państw. Prawo dyplomatyczne, protokół dyplomatyczny i zasady kurtuazji, czyli dorobek cywilizacyjny, który budujemy od czasu Kongresu Wiedeńskiego niszczone są na naszych oczach. Społeczność międzynarodowa nie może się na to godzić.
Czy rzeczywiście to, że Ivanka usiadła na miejscu prezydenta jest dużym faux pas?
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.