Nie było jej łatwo
Okres, w którym uczyła się baletu w Nowym Jorku, był dla niej prawdziwą szkołą życia. O mały włos przygoda mogła nawet się nie rozpocząć - aktorka nie miała przez pierwszy semestr gdzie mieszkać. Mama nie miała zbyt wiele pieniędzy, więc wybór był jeden – powrót albo szukanie lokum za wszelką cenę. Z pomocą przyszła dyrektor szkoły, która znalazła jej miejsce w Centro Maria, ośrodku dla hiszpańskich dziewcząt sprawiających problemy. Mimo trudnych warunków zorganizowała sobie przytulny kąt i odnalazła w nowym środowisku.
- Szybko zaczęłam dorabiać, sprzątałam łazienki w studiach tanecznych, sprzedawałam baterie na Times Square, robiłam zakupy starszym ludziom. O siódmej rano obowiązkowa msza w kaplicy, po hiszpańsku, nikt nie przejmował się, że nic nie rozumiem. Mimo tego wszystkiego czułam się szczęśliwa, miałam wrażenie, że to moje miejsce na ziemi – mówiła w wywiadzie.