Jacek Borkowski: Nie chciałem być aktorem!
Ma 52 lata, a pięć lat temu po raz trzeci został ojcem. Jednak nie widzi różnicy między wcześniejszym, a późniejszym rodzicielstwem. Gwiazdor serialu KlanJacek Borkowski zdradza ponadto, że aktorem został przez przypadek. Opowiada też o seksie, wyraża swoja opinię na temat związków homoseksualnych oraz wyjaśnia, dlaczego nie wziął udziału w Tańcu z gwiazdami.
Gra pan teraz w sztuce Seks grupowy w życiu człowieka.
– Moja postać to psychoterapeuta. Dostałem tę rolę, bo zapewne skojarzyłem się z postacią, którą gram od 14 lat w „Klanie”. Formuła tego przedstawienia jest totalnie inna niż typowego spektaklu teatralnego. Jest to tak zwany spektakl interaktywny, który wymaga od publiczności ciągłego uczestnictwa. Przesłanie – lepiej się nawzajem obdarzać pozytywną energią, lepiej się kochać niż nie lubić.
Ludzie w Polsce niechętnie rozmawiają o seksie?
– Myślę, że przestało to być tematem tabu. Okres typowego purytanizmu mamy chyba za sobą. Być może dotyka to jakiejś grupy społecznej, która nie rozumie, że ten element życia jest jednym z podstawowych. Seks jako element życia i potrzeba czysto fizjologiczna jest niezbędny. I chwała Bogu, bo się dzieci rodzą.
A toleruje pan związki homoseksualne?
– To jest rzecz prywatna. Nie jest tak, że toleruję lub nie toleruję. Po pierwsze, to mnie nie dotyczy i nie mam z tym problemu na co dzień. Po drugie, nie widzę powodu, żeby się tym przejmować. Wystarczy spojrzeć na wielkich artystów, na przykład Czajkowskiego. To homoseksualiści, a ich spuścizna jest do dziś niezwykle ważna. Uważam to za rzecz naturalną.
Czy jest rola, o której pan marzy?
– Aktor, który nie ma marzeń co do roli, niech od razu przestanie grać. W tym zawodzie mamy cudowną możliwość bycia przez jakiś czas kimś innym. Umiejętność transformacji, wejście w skórę zupełnie innego człowieka, innej psychiki, innej wrażliwości, to element niezwykle frapujący. Ról nigdy nie jest za dużo, im więcej tym lepiej.
Co zadecydowało o tym, że został pan aktorem?
– Nie chciałem być aktorem. Są tacy ludzie, którzy od dziecka drążą to w sobie, grają w przedstawieniach. Ja tego nie robiłem. Zawsze chciałem śpiewać, a to że akurat znalazłem się w szkole teatralnej, troszeczkę było przypadkiem. Nie zadomowiłem się w szkole muzycznej, bo mi to nie odpowiadało. Pokrewną szkołą była szkoła teatralna i do niej poszedłem. Świadomość tego, że chcę pracować w tym zawodzie, dała mi moja pani profesor Aleksandra Śląska.
Jak pan zareagował, gdy córka postanowiła pójść w pana ślady?
– Na szczęście ostatecznie nie poszła. Wychodzę z założenia, że nie należy ingerować za mocno w takie rzeczy. Raczej przyglądałem się temu niż uczestniczyłem. Oczywiście starałem się jej pomóc. Ale dobrze się stało, że Karolina zajęła się czymś innym. Robi to, co chciała robić i jest z tego powodu zadowolona. Skończyła dziennikarstwo na UW. Teraz ma swoją firmę.
Pięć lat temu znów został pan ojcem. Czy późniejsze rodzicielstwo jest trudniejsze?
– Nie widzę w tym specjalnej różnicy. Obowiązki są te same. Oczywiście czasy są inne i w związku z tym inaczej wygląda proces chowania dzieci. Muszę się nauczyć bycia współczesnym ojcem, a nie ojcem, który pamięta coś sprzed 30 lat.
A może chciałby pan zostać dziadkiem?
– Nie jest to w tej chwili jakiś problem, z którym muszę walczyć. Z tego, co wiem, jak na razie mi to nie grozi.
Była pan uczestnikiem Jak oni śpiewają. Dlaczego nie wystąpił pan w Tańcu z gwiazdami?
– Trzy razy dostawałem propozycje wzięcia udziału w tym programie, ale po prostu się nie możemy dogadać. Jeżeli ja mam do niego pójść, to muszę zarobić i tyle. Oni nie mają tyle pieniędzy. Ja już powiedziałem swoją propozycję, ale niestety nie dało rady.
(Fakt/PSz)
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski