Jamie Lee Curtis 10 lat skrywała największy sekret: uzależnienie
W końcu przyłapała ją przyjaciółka
Jamie Lee Curtis otwarcie opowiada o tym, że była uzależniona od tabletek przeciwbólowych. W nowym wywiadzie wyznała, jak kryła się przez rodziną, przyjaciółmi, aktorami i reżyserami, by nikt nie poznał, że jest lekomanką. Udawało jej się oszukiwać wszystkich przez 10 lat. O tym, że nadużywa vicodinu wiedzieli tylko ci, którzy jej go dostarczali.
Aktorka opowiedziała o sytuacji, po której już dalej nie mogła się ukrywać.
Jamie Lee Curtis
Curtis udzieliła wywiadu "Variety". Opowiada o sytuacji z 1998 r., która wszystko zmieniła w jej życiu. Krzątała się po kuchni w swoim domu, nagle sięgnęła do kieszeni jeansów i wyciągnęła 5 pigułek vicodinu. Popiła je lampką wina. Nie od razu zorientowała się, że widziała to jej przyjaciółka, która spędzała u niej noc. Nagle usłyszała:
"Wiesz Jamie, widzę cię. Widzę te pigułki. Myślę, że jesteś wspaniała i przebojowa, ale prawda jest taka, że jesteś martwa. Jesteś martwą kobietą". Curtis wspomina: - Wszystko się wydało. Wiedziałam, że ktoś w końcu się zorientuje. Byłam uzależniona od dłuższego czasu. W sumie 10 lat.
Jamie Lee Curtis
Mimo, że Curtis nie mogła się już ukrywać z nałogiem, nie poszła od razu na odwyk. Kilka tygodni po tym wydarzeniu jej siostra Kelly miała wypadek na planie. Lekarz przepisał jej vicodin na uśmierzenie bólu. Kelly nie chciała brać tabletek, bo źle się po nich czuła. Rzuciła je do torby. Gdy tylko nadarzyła się okazja, Jamie wykradła leki siostry.
Jakiś czas później Kelly musiała się wyprowadzić. Jamie wiedziała, że wtedy jej siostra odkryje puste buteleczki po lekarstwach. Napisała jej list, w którym przyznała, że ma problemy i że bardzo przeprasza. Przed spotkaniem z siostrą Jamie była przerażona. Od siostry usłyszała wtedy: "Jesteś uzależniona. Kocham cię, ale nie będę patrzeć, jak umierasz". Niedługo później Curtis zapisała się na odwyk. Mija 20 lat. Jest czysta. Teraz opowiada głośno, dlaczego zaczęła brać leki.
Jamie Lee Curtis
Curtis przyznaje, że jej problemy zaczęły się podczas pracy nad jednym z filmów. Usłyszała od operatora, że nie będzie z nią pracował, bo źle wyglądają jej wory pod oczami. Krzyczał, że z taką twarzą nie da się pracować. Curtis miała potężne kompleksy przez niego. Po premierze filmu poddała się operacji usunięcia worków pod oczami. Wtedy właśnie lekarz przepisał jej środki przeciwbólowe, od których szybko się uzależniła.
- Byłam bardzo kontrolującą się osobą uzależnioną od pigułek i alkoholu. Nigdy nie brałam w czasie pracy. Nie sięgałam po tabletki przed 17.00. Nigdy nie brałam ich rano, tylko pod wieczór, gdy mogłam się zrelaksować - wspomina. Co więcej, Curtis otwarcie wspomina, że także jej ojciec był uzależniony. Mężczyzna brał wszystkie narkotyki, jakie wpadły w jego ręce. Aktorka wyznała nawet, że pewnego razu sama wzięła razem z ojcem kokainę. Nie tylko oni mieli w rodzinie problem z narkotykami. Brat Jamie, Nicholas, zmarł w wieku 21 lat po przedawkowaniu.
Jamie Lee Curtis
Pójście na odwyk było dla niej wielkim wyczynem. Bała się, że ktoś może ją rozpoznać i zdradzić historię tabloidom. Jednak spotkała się tam z ludźmi, którzy nigdy nie wydali jej dziennikarzom czy paparazzi.
Jamie wyznaje, że była na odwykach w niemal każdym zakątku świata. Nikt nie wiedział, że po tym, jak schodziła z planu filmu "Halloween", spotykała się na grupowej terapii dla uzależnionych. Innym razem, gdy kręciła razem z Piercem Brosnanem "Krawca z Panamy", znalazła hiszpańskojęzyczną grupę uzależnionych, do której przyłączyła się na czas produkcji filmu.
Dziś aktorka otwarcie mówi o tym, jak staczała się na dno. Wylicza, że są ośrodki, które pomagają osobom prywatnym w wielkim sekrecie. Można zgłosić się po pomoc i mieć pewność, że otrzyma się pomoc, a decyzję o tym, czy powiedzieć bliskim czy i całemu światu (jak to w przypadku gwiazd bywa), podejmuje się samemu.