Jan Staszczyk opowiedział o nawróceniu. "Chciałem znowu czysto żyć"
Muniek Staszczyk od lat mówi otwarcie o wierze i przynależności do Kościoła katolickiego. Teraz w ślady lidera T.Love poszedł jego syn, który dokładnie pamięta moment swojego nawrócenia.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Jan Staszczyk, rocznik 1990, spotkał się z Karoliną Sarniewicz z katolickiego portalu Aleteia i dał mocne świadectwo swojej wiary. Rozmówcy znali się ze studiów, kiedy Janowi bliska była "rzeczywistość ostrych imprez i przelotnych znajomości z kobietami". To już przeszłość.
- 11 grudnia 2017 r. – pamiętam tę datę dokładnie – zadzwoniłem do mojego ojca, żeby polecił mi księdza. (…) Wiedziałem, że z dnia na dzień nie zmienię wszystkich swoich nawyków, ale postanowiłem, że pójdę do spowiedzi – wyznał Jan w wywiadzie.
Myśl o uklęknięciu w konfesjonale kiełkowała w nim od początku 2017 r.
- Byłem rozbity i smutny, pomyślałem, żeby pójść do spowiedzi – opowiadał syn Muńka Staszczyka, podkreślając, że nie wynikało to z duchowej potrzeby, tylko chęci porozmawiania z kimś o życiu i problemach.
Obejrzyj: Muniek Staszczyk: trzeba mówić głośno o grzechach Kościoła
- Od Kościoła odszedłem jeszcze przed bierzmowaniem. Nie podobało mi się dużo rzeczy i nie chciałem być hipokrytą. U mnie w rodzinie religijność była na dość standardowym poziomie, a mnie to nie interesowało – opowiadał Jan.
- Kiedy wracałem pijany z imprezy, coś się ze mnie wylewało. Jakieś monologi do Boga, czasem bardzo długie. (…) Bardzo chciałem, żeby On był. Zacząłem trochę chodzić na mszę (…). Ale cały czas to była wiara, a nie doświadczenie Boga.
Doświadczenie przyszło 11 grudnia 2017 r., kiedy został "oblany bardzo mocną łaską". Kiedy umówił się na spowiedź z księdzem poleconym przez ojca, zaczął czuć "rzeczy abstrakcyjne".
Zobacz także: polskie gwiazdy, które odnalazły Boga
- Radość, lekkość – to wszystko było nie do opisania – wyznał Jan. - Chciało mi się płakać ze szczęścia. Zadzwoniłem do ojca i powiedziałem, że coś się ze mną dzieje. On jeszcze nie wiedział do końca, co to jest, ale mówi: "Bo to wszystko jest prawda".
- To jest szok dla człowieka, który wcześniej nie zetknął się z tym namacalnie. Nagle orientujesz się, że wszystko, co babcia i ciocia mówiły o Bozi, jest prawdą – mówił syn Muńka, który zaczął zmieniać swoje życie. Przestał pić, codziennie modlił się na różańcu.
- Moja psychika się pozmieniała. Własna siostra przestraszyła się mnie, bo zacząłem inaczej mówić. Mógłbym porównać ten stan do początków zakochania.
Zmieniły się także tematy do rozmów z ojcem. Gadanie o dziewczynach i piłce nożnej zastąpiły rozmowy o wierze.
Jan Staszczyk w swoim świadectwie nie kreuje się jednak na wzór świętości, który zerwał z ziemskimi uciechami.
- Chrześcijanin może się przecież napić, bo nie ma przykazania "Nie pij alkoholu". Ale trzeba pilnować, żeby nie mieć "przed Nim cudzych bogów" – tłumaczył. Dziś nie wyklucza, że czasem wyskoczy na "piwo albo sześć". Ale nie widzi sensu wracania do starych przyzwyczajeń, gdy w poniedziałek myślał o piątkowej imprezie.
- Miałem taki tydzień, że piłem codziennie i dość szybko poczułem, jak bardzo było to bez sensu. Strasznie chciałem znowu czysto żyć.
Syn Muńka wyznał, że oprócz zerwania z nałogowym imprezowaniem musiał "przezwyciężyć pewne zachowania, głównie z szeroko pojętej sfery seksualnej".
- Poczucie, że mogę [mieć wiele kobiet], dawało mi jakiś rodzaj satysfakcji. I wydaje mi się, że dla mnie był to na pewno najtrudniejszy obszar do zrewolucjonizowania.
Dziś w relacji z Jezusem czuje się, jakby miał "najlepszego trenera personalnego".
- On mi naprawdę wszystko ustawia. Ja tylko wchodzę, On mi coś proponuje, zgadzam się i dzieje się samo. Bez Niego moje życie byłoby dzisiaj takim życiem od piątku do piątku, bez ładu i składu.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.