Jarosław Bieniuk: "Nie wyobrażam sobie, że zostanę sam!" Wdowiec po Ani Przybylskiej korzystał z pomocy psychologa
Dalej wierzy w miłość
Jarosław Bieniuk i Ania Przybylska przez wiele lat tworzyli udane małżeństwo. Para doczekała się córki Oliwi oraz dwóch synów – Szymona i Jana. Po śmierci aktorki piłkarzowi nie było łatwo dojść do siebie. Dziś na wszystko patrzy już z innej perspektywy. Choć nadal ciężko mu się pogodzic z tym, co się wydarzyło, przyznaje, że chciałby się jeszcze kiedyś zakochać. Jarosława można oglądać teraz w show "Mali Giganci". Widać, że zaskarbił sobie sympatię dzieciaków występujących w programie. A jak Bieniuk wychowuje własne dzieci?
Bieniuk o show biznesie: "To było naturalne środowisko Ani. Pojawiałem się rykoszetem"
Ustala zasady
Jarosław ustalił z dziećmi określone reguły, szczególnie jeżeli chodzi o spędzanie czasu na surfowaniu po internecie.
- Moje dzieci w tygodniu nie mają dostępu do tabletów. Elektronikę rozdaję im dopiero w weekendy. Zresztą mają tak dużo zajęć pozalekcyjnych, że chyba nie starczyłoby im już czasu na wirtualne zabawy. (...) Dzieci trzeba zachęcać do ruchu. Telewizja i Internet to wielka pokusa, żeby zostać w domu, więc cały czas coś wymyślam - a to karate, a to piłka nożna, a to spacer z kolegami - mówił Bieniuk w rozmowie z "Fleszem".
Zmartwiony o córkę
Bieniuk przyznał też, że jego córka Oliwka jest zmuszona zbyt wiele czasu spędzać nad książkami. Zdaniem sportowca nastolatki mają za dużo nauki.
- Gdyby była organizowana jakaś pikieta pod Ministerstwem Edukacji w sprawie zmian w programie, to pewnie bym na nią poszedł. Jestem załamany tym, ile moja córka musi siedzieć nad książkami. Szymon chodzi do szkoły amerykańskiej i dzięki temu widzę olbrzymią różnicę w podejściu do nauczania. Oliwka musi wszystko wkuwać "na pamkę", a Szymon ma prace zespołowe i więcej luzu. Przecież moja córka za 10 lat nie będzie pamiętała 99 proc. z tych rzeczy - powiedział w wywiadzie dla "Flesza".
Chce być dla nich wsparciem
- W życiu są lepsze i gorsze chwile. Czasem jest ciężko i trzeba mocno się trzymać, bo przecież każdemu człowiekowi zdarzają się momenty trudne i takie, których nie da się przewidzieć. Mnie jako ojcu nie pozostaje nic innego, niż być pomocnym. Jeżeli którekolwiek z moich dzieci będzie mnie potrzebowało, to zawsze przy nim będę - wyznał we "Fleszu".
Pomoc psychologa
Bieniuk opowiedział, że po śmierci Ani, oprócz wsparcia rodziny i przyjaciół nieoceniona okazała się pomoc psychologa.
- W mężczyznach jest takie przekonanie, że zawsze ze wszystkim powinniśmy sobie radzić sami. W dodatku psycholog kojarzy się z psychiatrą, a ten - z chorobą psychiczną. Ja uważam, że w życiu warto być otwartym. Po śmierci Ani psycholog pomagał mi zrozumieć jakie mechanizmy mną rządzą, w jakie pułapki myślenia i działania można wpaść po wielkiej traumie. Nie poszedłem tam, żeby dostać cudowną tabletkę, ale żeby zrozumieć, dlaczego tak, a nie inaczej reaguję - przyznał we "Fleszu".
Liczy, że jeszcze się zakocha
Jarosław przyznał w wywiadzie, że ma nadzieję, że jeszcze kiedyś się zakocha. Choć obecnie jest singlem, pozostaje otwarty na nowe uczucie.
- Nie wyobrażam sobie, że kiedy dzieci dorosną, zostanę sam. Tak, wierzę w miłość - powiedział we "Fleszu".
Na pewno wiele kobiet marzyłoby o takim facecie jak Bieniuk. Myślicie, że niedługo pojawi się jakaś u jego boku?