Jarosław Kret chce płacić niższe alimenty! Słusznie?
Beata Tadla i Jarosław Kret
Beata Tadla i Jarosław Kret zaczęli się spotykać na początku 2013 roku. Ich miłość trwa nieprzerwanie mimo licznych trudności. Mężczyzna z przeszłością i kobieta po przejściach – każde z nich wniosło swój bagaż do nowego, wspólnego życia. Oboje mają także dzieci z poprzednich związków. Beata Tadla wychowuje 15-letniego syna Janka, Jarosław Kret ma 6-letniego Franka ze związku z Małgorzatą Kosturkiewicz.
Obecnie para musi się borykać z wieloma problemami – Beata Tadla straciła pracę w TVP, co mocno odbiło się na ich domowych finansach. W związku z tą sytuacją Jarosław Kret postanowił pójść ze swoją byłą partnerką do sądu, by udowodnić, że domaga się ona zbyt wysokich alimentów.
Beata Tadla i Jarosław Kret
Małgorzata Kosturkiewicz i Jarosław Kret byli parą przez 3 lata, pracowali razem przy jego programie „Planeta według Kreta”. Była partnerka ma za złe prezenterowi pogody nie tylko to, że zostawił ją da innej, ale przede wszystkim, że okłamywał ją do ostatniej chwili, a o miłości Tadli i Kreta dowiedziała się z mediów. Teraz byli partnerzy na nowo zaognili konflikt i spotykają się w sądzie.
Jak podaje „Twoje Imperium”, Kosturkiewicz domaga się od ojca swojego syna 5 tysięcy złotych alimentów. On uważa, że jest to kwota „nie do przejścia”.
Beata Tadla i Jarosław Kret
To tak, jakby utrzymanie syna kosztowało 10 tysięcy złotych miesięcznie, bo przecież rodzice powinni płacić po równo. Jarek uważa, że żadna matka nie wydaje tyle pieniędzy na dziecko, wniósł więc o zasądzenie rozsądniejszej kwoty, a sąd przychylił się do tego. Mimo to matka Frania nie daje za wygraną, więc proces wciąż trwa – mówi informator „Twojego imperium”.
Sytuacja jest dla Kreta problematyczna zwłaszcza dlatego, że jego obecna partnerka jest chwilowo bezrobotna.
Beata Tadla i Jarosław Kret
- Franek jest dla Jarka bardzo ważny. Nie wyobraża sobie, że mógłby stracić z nim kontakt, gdyby jego mamie przyszło do głowy pozbawić go praw rodzicielskich. Przykro mu, że jest przez Małgorzatę Kosturkiewicz traktowany jak bankomat i że utrudnia mu ona kontakty z dzieckiem. Ale na założenie jej sprawy o zabezpieczenie kontaktów z Franiem nie ma już siły – przekonują osoby z otoczenia Kreta. Małgorzata Kosturkiewicz z kolei nie chciała komentować sprawy.
- To bardzo delikatna sprawa, proszę to uszanować – powiedziała. Wcześniej jednak miała więcej do powiedzenia na temat swojego byłego i jego relacji z synem. Twierdziła, że nigdy nie miał dla chłopca czasu.
Beata Tadla i Jarosław Kret
– Nie rozumiem, dlaczego ojciec, który do tej pory mało czasu spędzał z synem, nie angażował się w jego wychowanie, nigdy sam z nim nie wyjechał, nawet nie zabrał go sam na rower, a teraz w uzgodnieniu ze mną może to przecież nadrobić, walczy jedynie o to, żeby syn zobaczył, jak tata kocha inną panią i nocował w nieznanym domu czy domach – mówiła tuż po rozstaniu w rozmowie z „Show”.
_- Pierwszy artykuł w prasie sugerujący, że Jarek może mieć romans z koleżanką z pracy, ukazał się 16 lutego. Jarek uprzedził mnie o tym artykule, mówiąc, że paparazzi zrobili mu zdjęcia, kiedy wybrał się na kawę z koleżanką z redakcji. Szkoda, że wtedy stchórzył, bo mógłby tamtego wieczoru powiedzieć, że chce odejść. Mogliśmy wtedy normalnie się rozstać. Naprawdę rozumiem, że mógł zakochać się w innej kobiecie. Ale po co ten cały cyrk i nakręcanie spirali kłamstw? _– zastanawiała się głośno była partnerka Kreta.
_– Problem w tym, że Jarek myśli o zaspokojeniu swoich potrzeb, a nie potrzeb dziecka. W takiej sytuacji jestem zmuszona iść do sądu. Nie mogę pozwolić, by mój syn był traktowany jak maskotka _– przekonywała zbulwersowana Kosturkiewicz.
Wygląda na to, że żadne z rodziców 6-letniego Franka nie ma zamiaru odpuszczać. Szkoda jedynie, że cała sytuacja może się odbić na dziecku. Kto ma rację w tym konflikcie?