Jeden pączek za 9 zł, a kolejki jak za komuny
Warszawiacy są skłonni stać w gigantycznej kolejce, by kupić pączki z modnej cukierni. Za tę słodką przyjemność trzeba słono zapłacić.
W tłusty czwartek cukiernicy nie mogą narzekać na obroty. Nawet ludzie, którym na co co dzień słowa "tłuszcz'" i "węglowodany" spędzają sen z powiek, pozwalają sobie na pączka, tudzież kilka. Jednak wcale nie jest łatwo ten przysmak dorwać. Tego dnia w kolejkach do renomowanych cukierni można stać nawet kilkadziesiąt minut. O czym przekonaliśmy się na własnej skórze.
Odwiedziliśmy znany lokal "Słodki Słony", należący do Magdy Gessler. Choć królowa polskiej gastronomii nie zagląda tam często, to biznesu pilnuje jej obrotna córka Lara.
"Niebanalna kuchnia i niesamowite słodkości. Smaki słodkie i słone wręcz tańczą na końcu języka, a potrawy na talerzach w szklanych witrynach to niezwykłe pejzaże pełne kolorów i subtelnych kształtów" - tak reklamuje się cukiernia i restauracja w jednym, którą wprost uwielbiają rodzime gwiazdy.
Lara Gessler postarała się, by pączki w firmowane nazwiskiem jej rodziny były jednymi z najdroższych w stolicy. Za jednego trzeba zapłacić aż 9 zł.
Oczywiście nie zniechęciło to amatorów łakoci, którzy w tłusty czwartek jeszcze przed otwarciem cukierni czekają pod jej drzwiami.
"Tutaj wypieki zawsze są genialne. Naprawdę warto czekać" - mówi nam jedna z klientek.
"Lukier normalnie rozpływa się w ustach. 9 zł. Może sporo, ale takich pączków nigdzie pan nie jadł" - słyszę od innej osoby stojącej w kolejce.
Rzeczywiście nie sposób nie docenić wyjątkowego smaku wypieków ze "Słodkiego i słonego". Jednak wygórowana cena i niebotyczna kolejka szybko uświadamiają, że wcale nie chodzi tu "tajemniczą recepturę", a wyłącznie o markę nazwiska Gessler.
Wszystkim tym, którzy mimo przeciwności losu, cierpliwe czekali na pączka od celebrytki, pozostaje życzyć smacznego!