Jessica Simpson wspomina "wstydliwe" zdjęcia. Zamknęła się w sobie na pół roku
Kiedy Jessica Simpson zaśpiewała w Teksasie w 2009 r., nikt się nie przejmował repertuarem i poziomem koncertu. Wszyscy za to mówili o stylizacji i rzekomej otyłości piosenkarki, która przez krytyczne komentarze straciła pewność siebie.
W 2009 r. Jessica Simpson była ciągle kojarzona z chudą jak przecinak Daisy Duke z filmu "Diukowie Hazzardu" (2005). Na scenie w Teksasie nie miała jednak krótkich szortów i bluzki odsłaniającej pępek. Zamiast tego założyła długie, nieprzylegające jeansy i czarną bluzkę na ramiączkach. Efekt? Oskarżenia o nadwagę i komentarze, że kiedyś wyglądała lepiej.
"Mamine jeansy", "mięsista Jessica", "landara" – to przykładowe komentarze, jakie po koncercie w Teksasie Simpson przeczytała o sobie w prasie i internecie. W rozmowie z "Today" wróciła pamięcią do tamtego okresu i powiedziała wprost, że czytając o sobie takie rzeczy, nie mogła się pozbierać.
- Na scenie czułam się świetnie. Byłam pewna siebie. I nagle te komentarze zrujnowały mi scenę. A scena była moim domem. To zniszczyło mój dom – wyznała Simpson.
Masowe zawstydzanie piosenkarki, która po "Diukach Hazzardu" rzekomo się "zapuściła", odcisnęło piętno na jej psychice. Simpson dosłownie zaszyła się w domu na pół roku, zanim znowu odzyskała pewność siebie.
Co ciekawe, kiedy ludzie komentowali jej występ w "maminych jeansach", Simpson nosiła rozmiar 36.