Jest naczelną skandalistką show-biznesu. Joanna Szczepkowska ogłosiła Polakom upadek komunizmu
[GALERIA]
Ceniona aktorka teatralna, filmowa i telewizyjna, felietonistka i pisarka. Dla jednych jest synonimem bezkompromisowej artystki, dla innych zapowiedzią kłopotów. Od lat walczy z nierównościami w polskim środowisku artystycznym, udziela ostrych wywiadów i pali za sobą mosty. Czego by o niej nie mówić, to ona ogłosiła Polakom upadek komunizmu.
Dzieciństwo prawie idealne
Joanna Szczepkowska urodziła się 1 maja 1953 r. w Warszawie. Jest córką znanego aktora i byłego prezesa ZASP - Andrzeja Szczepkowskiego i Romy Parandowskiej. Jej dziadkiem był Jan Parandowski, autor "Mitologii". Choć dorastała w inteligenckiej rodzinie, jej dzieciństwo nie należało do zbyt udanych.
- Normalnie dom tworzy się głównie wieczorami, tymczasem o tej godzinie mój dom pustoszał. Tata znikał przed osiemnastą. Rano miał próby, w ciągu dnia jakieś radio, telewizja, a wieczorem, kiedy się najbardziej potrzebuje tej rodzinnej chemii… Koniec, drzwi otwarte, zamknięte, tupot po schodach i tyle - mówiła w "Gali".
Wyjątkowy talent
Jednak ostatecznie postanowiła pójść w ślady ojca. W 1975 r. ukończyła studia na Wydziale Aktorskim w PWST im. A. Zelwerowicza w Warszawie. Zadebiutowała jeszcze w trakcie studiów w spektaklu "Trzy siostry" w reż. Aleksandra Bardiniego w Teatrze Telewizji. Debiutowała również w serialu "Czterdziestolatek". W 1976 r. zagrała w filmie "Con amore". To tam poznała Mirosława Konarowskiego, z którym wdała się w ognisty romans. Szczepkowska w jednym z wywiadów mówiła, że choć był amantem, w którym kochały się koleżanki z roku, ona długo była oporna na jego zaloty.
- Do dziś, kiedy oglądam zdjęcia z tego filmu, zwłaszcza to, gdzie stoimy razem, patrząc na siebie, zastanawiam się, co oboje pomyślelibyśmy, gdyby nam wtedy ktoś powiedział, że będziemy małżeństwem. Odesłalibyśmy go chyba do wariatkowa – wspominała w jednej z rozmów. Małżeństwo ostatecznie nie przetrwało próby czasu.
Para doczekała się dwóch córek, które podobnie jak rodzice, związały się z aktorstwem. Maria, pojawia się co jakiś czas w różnych serialach. Wystąpiła również w "Azji Express". Hanna, uczyła się w słynnej szkole Lee Strasberga w Nowym Jorku. Niedawno zagrała w serialu "Pitbull".
Z uśmiechem "obaliła" w Polsce komunizm
To jedno, tak wyczekiwane przez Polaków zdanie, które wypowiedziała na antenie Telewizji Polskiej, sprawiło, że na stałe wpisała się w historię i to nie tylko telewizji. Joanna Szczepkowska zgodziła się udzielić krótkiego wywiadu dla Dziennika Telewizyjnego, który był nagrywany 28 października 1989 r. Choć początkowo odrzuciła zaproszenie redaktorki utożsamianej z ówczesną władzą, trzy dni później zmieniła zdanie i zgodziła się na wywiad o najbliższych planach zawodowych. Pomyślała, że może to być jedyna okazja do ważnej publicznej deklaracji. Tę szansę wykorzystała najlepiej jak mogła.
Na koniec kilkuminutowej rozmowy Szczepkowska wyznała, że chciałaby powiedzieć bardzo ważną rzecz dla niej. Kiedy prezenterka udzieliła jej zgody, padło słynne zdanie: "Proszę państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm".
Jak wspominała po latach, nagranie musiało zostać powtórzone i mimo iż aktorka po raz kolejny zakończyła wywiad w nietypowy sposób, była pewna, że ten punkt rozmowy zostanie ocenzurowany. Ku zaskoczeniu Szczepkowskiej wywiad pozostał nienaruszony, a sama artystka stała się symbolem upadku komunizmu w Polsce.
Zawsze walczyła o swoje
Przez lata dorobiła się łatki niezwykle charakternej i konfliktowej osoby. Często brała udział w medialnych sporach z innymi artystami. Kilka lat temu wdała się w spór z Krystyną Jandą, z którą występowała na deskach Teatru Powszechnego. Kiedy Szczepkowska została wybrana do rady artystycznej placówki, Janda postanowiła odejść. Choć od tego czasu minęło sporo czasu, aktorki co jakiś czas dopiekają sobie.
Kolejna afera z jej udziałem miała miejsce w 2010 r. W trakcie spektaklu "Persona. Ciało Simone" Krystiana Lupy artystka pokazała reżyserowi swoje gołe pośladki. Jak tłumaczyła, był to sprzeciw wobec niekonwencjonalnych środków artystycznych stosowanych w jego sztukach. Aktorka została usunięta z obsady i ostatecznie odeszła z teatru.
– Nie chciałam "wypiąć się" na reżysera. Wykonałam wszystko to, do czego Lupa wzywa aktora. Chciałam zobaczyć, co będzie, sprawdzić podejrzenie, że twórcom, którzy tak intensywnie głoszą, żeby przekraczać granice, tak naprawdę chodzi tylko o siebie. Jeżeli wkroczyć na ten teren twórczości i samemu przekroczyć jakieś granice, to się okazuje niedopuszczalne – mówiła.
Skandalistka
Jednak najgłośniej zrobiło się o niej po głośnej rozmowie w "Kropce nad i", w której Szczepkowska wyznała, że branżą teatralną i środowiskiem artystycznym rządki "Homoseksualne lobby". Aktorka powiedziała, że geje łatwiej dostają role i często narzucają innym swoje zdanie. Na aktorkę wylała się fala krytyki, wielu artystów odwróciło się od niej. Również "Wysokie Obcasy", do których pisała felietony, postanowiły zerwać z nią współpracę.
Bolesne wspomnienia
W 2013 r., w jednym ze swoich felietonów na łamach "Rzeczpospolitej" ujawniła, że w dzieciństwie była molestowana przez księdza. Do zdarzenia miało dojść w konfesjonale, krótko przez jej Pierwszą Komunią. Artystka napisała, że spowiednik zaczął wypytywać o niezwykle intymne szczegóły z jej życia, przekraczając przy tym swoje kompetencje i wprawiając, wówczas, 9-latkę w spore zakłopotanie.
- Pytał, czy podglądam tatusia i mamusię i czy słyszę, co robią w nocy. Pytał, czy widziałam, jak wygląda nagi mężczyzna - zwierzyła się Szczepkowska.
Aktorka dodała również, że spowiednik zadawał jej jeszcze inne pytania, jednak nie chciała ich przytaczać. Podkreśliła również, że przykre wydarzenie z dzieciństwa nie skłoniło jej do odejścia z Kościoła.