Jest nagranie z brutalnej napaści. 67-letni aktor trafił do szpitala
W czwartek rano nieznany mężczyzna uderzył pięścią w twarz 67-latka, po czym spokojnym krokiem oddalił się z miejsca zdarzenia. Dzień później okazało się, że ofiarą był Rick Moranis, gwiazdor komediowy znany z takich hitów jak "Pogromcy duchów" czy "Kochanie, zmniejszyłem dzieciaki".
Do zdarzenia doszło w Nowym Jorku na Upper West Side o 7:24. Policja udostępniła nagranie z kamery przemysłowej, na którym wyraźnie widać moment ataku i zachowanie napastnika tuż po. Twarz ofiary została rozmazana, ale pewnym jest, że to Rick Moranis. Napastnik w czarnej bluzie z napisem "I Love NY" i częściowo zasłoniętą twarzą nie został dotychczas rozpoznany i przebywa na wolności.
Policja ujawniła, że 67-latek został uderzony znienacka zaciśniętą pięścią. Cios był tak silny, że drobny aktor (168 cm wzrostu) padł na chodnik i uszkodził sobie plecy oraz głowę. Moranis został przewieziony do szpitala, ale jego rzecznik zapewnił, że aktor czuje się dobrze i dziękuje za wszystkie ciepłe słowa od fanów.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Przypomnijmy, że kilka miesięcy temu zrobiło się głośno o Moranisie, który planował swój wielki powrót. Komik ponownie wcieli się w genialnego wynalazcę Wayne'a Szalinskiego w kolejnej kontynuacji przeboju "Kochanie, zmniejszyłem dzieciaki" z 1989 r. Nowy tytuł nosi tytuł "Shrunk" (z ang. skurczony) i jest w fazie przedprodukcyjnej.
Moranis, który w latach 80. był szalenie popularnym aktorem komediowym, ponad 20 lat temu wycofał się z show-biznesu (po 1997 r. sporadycznie udzielał się w dubbingu). Jego decyzja była nagła i wywołała ogromne poruszenie. Mało kto zdawał sobie sprawę, że stała za nią rodzinna tragedia.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
W 1986 r. Rick Moranis poślubił Ann Belsky, ale ich małżeństwo, choć szczęśliwe, nie trwało długo. Wkrótce lekarze zdiagnozowali u niej raka piersi. Kobieta zmarła w 1991 r., a Moranis został sam z dwójką małych dzieci.
Od tamtej pory na ekranie pojawiał się coraz rzadziej, aż wreszcie po 6 latach całkowicie zrezygnował z grania. - Jestem samotnym rodzicem i uznałem, że nie dam rady połączyć wychowywania dzieciaków z podróżowaniem po świecie i kręceniem filmów - tłumaczył w "USA Today". - Postanowiłem zrobić sobie krótką przerwę. I ta krótka przerwa niespodziewanie zmieniła się w długą, a ja zorientowałem się, że wcale nie tęsknię za graniem.