Joanna Kondrat jest nękana przez stalkera. Znana artystka boi się o dziecko
- Szpara, podrzędna gwiazdka, flama – to tylko kilka wyzwisk, które usłyszała w ostatnim czasie Joanna Kondrat. Artystka w rozmowie z „Gazetą Olsztyńską” zdradziła, że od miesięcy jej życie stało się koszmarem.
Joanna Kondrat uważana jest za jedną z najlepszych autorek tekstów młodego pokolenia. Widzowie, którzy uważnie śledzą festiwal w Opolu, pewnie pamiętają jej występ z 2012 roku. Wtedy została laureatką nagrody imienia Anny Jantar. Kondrat w kwietniu ubiegłego roku zorganizowała nietypowy koncert. Odbył się w więzieniu. Na widowni siedzieli mężczyźni odsiadujący wyrok za przemoc domową, ale też ofiary przemocy. Wydarzenie zorganizowano w warszawskim Och Teatrze.
Kondrat przyznaje, że właśnie wtedy zaczęło się nękanie. Najpierw pojawiały się komentarze w sieci, „pełne nienawiści, niszczące”. W rozmowie z „Gazetą Olsztyńską” przyznaje, że była „ośmieszana jako ladacznica”. Niedługo później były głuche telefony, nagonka w sieci. Wiadomości z pogróżkami otrzymywała ona, ale i jej znajomi.
- Następnie doszły hakerskie „robaki” w telefonie i laptopie. A potem podsłuch w telefonie. Co się czuje? To boli, godzi w moje dobre imię – mówi w wywiadzie.
Jeszcze w 2017 roku Kondrat zgłosiła sprawę na policję. Tam usłyszała, że niewiele da się zrobić, bo „takie są czasy”. Policjanci odsyłali ją do psychologa. Podkreśla, że czterokrotnie odmówiono przyjęcia jej zeznań. – Wyznaczony do sprawy prokurator po dwóch miesiącach od otrzymania sprawy przyznał, że nie wie nic, a generalnie, że „się nie da, bo to Facebook, bo nie udzielają informacji, bo on jest zajęty i ma ponad setkę spraw”. Dzień po rozmowie prokurator przestał odbierać telefony – opowiada.
Kondrat w rozmowie z „Gazetą” przyznaje, że funkcjonariusze skutecznie zniechęcali świadków, którzy mogliby zeznawać.
- Boję się o swoje dziecko. W moim otoczeniu zaczęli pojawiać się wynajęci bandyci. Opłacani przez psychopatę pojawiają się na moich koncertach i w innych publicznych miejscach, w których bywam. Na przykład na festiwalach, na których jestem jurorem. Stalker przesyła mi zdjęcia z tych wydarzeń na dowód tego, że wie, gdzie aktualnie przebywam – mówi artystka.
Na początku maja Kondrat opisała też sprawę na swoim profilu na Facebooku.
- Stalker szarga moje imię, rozsyłając znajomym oraz nieznanym mi osobom paszkwile na mój temat, zakłócając również ich spokój. Osoba ta zaatakowała dotąd z około 500 fikcyjnych kont na portalach społecznościowych, prześladuje, szantażuje i zastrasza moich bliskich, jak i sympatyków - pisze.
I dodaje: - Czasem udaje atrakcyjną kobietę, osobę nieuleczalnie chorą, muzyka, organizatora wydarzeń artystycznych, czasami zakochanego we mnie psychofana. Stalker włamał się na kilka kont facebookowych, aby uwiarygodnić treści rozsyłanych paszkwili. Jego celem jest zniszczenie mojej kariery i miru domowego poprzez niszczenie mojej reputacji, opisywanie mnie w bardzo wulgarnych słowach, podważanie moich dokonań zawodowych, dyskredytowanie w oczach organizatorów wydarzeń artystycznych. *Jestem straszona gwałtem, w mailach wykorzystywane są dane mojego dziecka. *
Po miesiącach udało się przekonać innego prokuratora do podjęcia sprawy. Kondrat informuje, że postępowanie jest w toku. Wie, kto jest stalkerem, ale nie może podawać nazwiska tej osoby. - Dodam tylko, że cena odrzuconego awansu osoby zaburzonej psychicznie bywa wyjątkowo wysoka – pisze artystka.