Joanna L. chce pójść na układ z prokuraturą!

Co na to śledczy?!

Jak dowiedział się nieoficjalnie portal TVP Info, Joanna L. wraz ze swoim adwokatem zaproponowali prokuraturze pójście na układ.

Głośna już sprawa miałaby zostać warunkowo umorzona, a aktorka wpłaciłaby 10 tysięcy złotych grzywny oraz wzięłaby udział w programach telewizyjnych o zagrożeniu jakie niesie ze sobą jazda samochodem po pijanemu.

Dobry pomysł?

Nie ma wątpliwości, że telewizyjna gwiazda popełniła przestępstwo. Przypomnijmy, że Joanna L. uderzyła swoim porsche w jadący przed nią samochód. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Po przyjeździe policji i rutynowym badaniu alkomatem okazało się, że aktorka ma 1,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

Joanna usłyszała już zarzut prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu. Oprócz tego dostała 400 złotych mandatu i 6 punktów karnych.

Grozi jej nawet kara pozbawienia wolności do dwóch lat. Prokuratorzy zapowiadają, że nie zgodzą się raczej na łagodne potraktowanie celebrytki.

Wygląda na to, że L. zrozumiała swój błąd. W wystosowanym do mediów oświadczeniu swoje zachowanie określiła jako naganne, przeprosiła też za swój czyn.

Jeżeli ktoś myśli, że po kolacji przy winie i odrobinie snu może wsiąść za kierownicę, bo tak czuje, i uważa, że wszystko jest w porządku, jest w dużym błędzie. Ja ten straszny błąd popełniłam. Nie szukam żadnych usprawiedliwień, bo w takiej sytuacji ich po prostu nie ma. To, co się wydarzyło jest naganne - napisała artystka.

Za jazdę pod wpływem alkoholu oberwało się aktorce od środowiska show-biznesu. Agnieszka Włodarczyk, Kaja Śródka, Karolina Korwin-Piotrowska oraz Dorota Wróblewska jednogłośnie potępiły takie zachowanie. Gwieździe dostało się szczególnie od Filipa Chajzera.

Nawalona celebrytka w porsze srolsze. Cudownie! Ciekawe jakie dolegliwości leczyła. Skoro koka jest na ból brzucha, to wóda może na... żylaki? - napisał na Facebooku reporter "Dzień dobry TVN", odwołałując się tym samym do głośnej sprawy Dariusza K., który pokrętnie tłumaczy się ze swoich czynów przed wymiarem sprawiedliwości.

Jedyną osobą publiczną, która stanęła w obronie swojej koleżanki jest Katarzyna Skrzynecka. Aktorka uważa, że mamy do czynienia z medialnym linczem.

Jestem pierwszym ze świadków, który widział Joasię całkowicie trzeźwą, rzetelnie pracującą i uważam, że to, co media usiłują z niej zrobić jest dalece niesprawiedliwe, bardzo krzywdzące i bardzo współczuję jej tej sytuacji. Wszystko to, co się dzieje jest pomnożone po tysiąckroć. Cokolwiek się zdarzyło, wiem, że zdarzyło się absolutnie nieświadomie ze strony Joasi. 90 proc. z nas miało w życiu setki takich sytuacji, kiedy będąc na kolacji z przyjaciółmi wypiło wino czy kilka lampek wina i nawet nie pomyślało, wstając następnego dnia, czując się osobą zupełnie trzeźwą, że może jeszcze coś w organizmie zostało - powiedziała Skrzynecka w wywiadzie dla jednej z agencji informacyjnych.

Zgadzacie się ze słowami Kasi, czy może ze względu na przyjaźń z Joanną L. trudno jej o obiektywną opinię?

Ciekawe, jak zakończy się ta sprawa. Czy aktorce i jej adwokatowi uda się wypracować jakieś porozumienie z prokuraturą?