Joanna Moro jest oburzona. Jej mama została oszukana przez taksówkarza
Aktorka nie mogła się doczekać wizyty mamy i siostry w Warszawie. Radosną atmosferę zakłócił incydent z kierowcą, który zażądał od seniorki horrendalnej stawki za przewóz.
Joanna Moro zasłynęła rolą Anny German w serialu TVP. Za sprawą tej kreacji zyskała także popularność w Rosji, gdzie często pracowała w ostatnich latach. Jednak po agresji wojsk Putina na Ukrainę aktorka zapewniła, że zrywa współprace z rosyjskimi produkcjami.
Gwiazda ma korzenie litewskie. Jej rodzice są Polakami, którzy osiedlili się w Wilnie. Mama aktorki nadal tam mieszka. Ostatnio postanowiła odwiedzić córkę, zięcia i wnuków w Warszawie. Niestety, w okolicy Dworca Centralnego natrafiła na nieuczciwego kierowcę.
Polskie gwiazdy angażują się w pomoc uchodźcom z Ukrainy. Dają przykład innym
Joanna Moro w sobotę podzieliła się z fanami emocjonującymi relacjami na Instagramie. Okazuje się, że jej mama za przejazd niespełna 4 km do domu aktorki musiała zapłacić 400 zł. Seniorka wsiadając do auta, nie zwróciła uwagi na wywieszony na szybie osobliwy cennik.
Celebrytka postanowiła nagłośnić sprawę i zgłosiła nieuczciwego kierowcę na policję. Niestety, nie uzyskała pomocy.
- Tam powiedziano mi, że nie mogą ścigać kierowcy, ponieważ działa on jako "przewóz osób" i ma prawo do takich cen. Takie firmy nie mają tak uregulowanych cenników, jak tradycyjne taksówki. Ci przewoźnicy tylko czekają na podróżnych zza granicy, którzy nie znają takich trików ani nie są świadomi cen - wyjaśnia Moro "Super Expressowi".
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski