Joanna Sarapata wygrała proces z byłymi wspólnikami. Domaga się ogromnego odszkodowania
Joanna Sarapata od blisko dwóch lat walczyła w sądzie z byłymi wspólnikami. Po koszmarze, jaki przeżyła, ma powody do radości.
Nastał dobry czas dla Joanny Sarapaty. Po ponad półtorarocznej batalii sądowej wygrała w II instancji proces z byłymi współpracownikami. Artystka zawzięcie walczyła o dobre imię i odzyskanie obrazów. Dopięła swego. Sąd przyznał jej rację. W rozmowie z Plejadą opowiedziała o szczegółach sprawy.
ZOBACZ TAKŻE: Kajra rozczulająco o synu: Jest jak Sławomir, budzi się i śpiewa
Joanna Sarapata postanowiła nagłośnić przykrą sytuację. W ten sposób ma zamiar przestrzec mniej doświadczone osoby w branży.
Sama zresztą padła ofiarą oszustwa przez osoby, które traktowała jak rodzinę.
- To byli moi wspólnicy. Nazywali siebie moimi przyjaciółmi. Uwierzyłam w to. Nigdy bym nie pomyślała, że ktoś, kto ze mną współpracuje od trzech lat, często jada ze mną kolacje, pije szampana, wręcz spędzamy razem święta Bożego Narodzenia lub Wielkanoc, później obróci wszystko przeciwko mnie - przyznała.
Jej byli wspólnicy srogo zapłacą za nieuczciwe działania.
- Pierwszą sprawę przegrałam, a drugą wygrałam z wyrokiem prawomocnym. Teraz będę się domagać zwrotu 22 obrazów mojego autorstwa lub 600 tys. złotych - powiedziała w rozmowie z Plejadą.
- My artyści mamy dosyć, że sprytni ludzie nas oszukują, wykorzystując naszą nieświadomość i wrażliwość, dlatego będę mówić o tym głośno - dodała.
Ale to nie wszystko. Malarka nie ma zamiaru tak łatwo odpuszczać. Walka o wizerunek i dobre imię trwa dalej.
- Chcemy podjąć dalsze kroki prawne. Chcę też złożyć pozew o naruszenie dóbr osobistych, ponieważ moi byli wspólnicy opowiadają na tzw. salonach, że wykradłam obrazy z naszej wtedy wspólnej galerii Sarapata Art, a obrazy znajdują się u nich w domu, do czego zresztą przyznali się w sądzie. Będę walczyć o moje dobre imię - wyznała w rozmowie z serwisem.
Joanna Sarapata to polska malarka i była żona Jarosława Jakimowicza. Jej obrazy docenili m.in. Elton John, Jose Carreras czy Placido Domingo.