Johnny Depp zeznaje w sądzie. Mówi, co było w łóżku. Postanowił nie wracać do domu
Trwa proces, który Johnny Depp wytoczył byłej żonie, Amber Heard. W środę zeznawał hollywoodzki aktor. Wspomniał o zdjęciu, o którym było swego czasu głośno w sieci. Chodzi o ludzkie odchody.
Proces, zeznania świadków, dowody. Wszystko w tej batalii sądowej jest relacjonowane na żywo w sieci. Na jaw wychodzą najbardziej intymne szczegóły relacji Johnny'ego Deppa i Amber Heard.
Hollywoodzki gwiazdor oskarżył Amber o zniesławienie i żąda od niej aż 50 mln dol. po tym, jak jego była partnerka zarzuciła mu przemoc. Na świadków powoływani są lekarze, pielęgniarki (oboje przyjmowali leki na ataki paniki, bezsenność czy ból), terapeuci. W środę aktor zeznał, że został w małżeństwie, bo bał się, że jego żona się zabije.
Wśród zeznań Deppa padło wiele słów opisujących bardzo toksyczną relację, jaka łączyła go z aktorką. Oskarżał ją o przemoc emocjonalną, werbalną i psychiczną. Napomknął także, że gdy nie było go w domu, jego przyjaciel wysłał mu zdjęcie. Na fotografii było wspólne łóżko Deppa i Amber, na części Johnny'ego były... odchody.
Aktor został zapytany o swoją reakcję.
- To było tak groteskowe, że mogłem się tylko śmiać - przyznał Depp i dodał, że postanowił nie wracać do domu.
Według dalszych słów aktora Heard twierdziła, że "znalezisko" w łóżku jest winą psów. Depp jednak wie, że to niemożliwe, bo to małe psy rasy york.