Julia Wróblewska zaczepiona przez zboczeńca. "Myślałam, że zwymiotuję i zemdleję"
Julia Wróblewska dała się poznać jako dziecięca gwiazda w "Tylko mnie kochaj". Dziś 20-letnią aktorkę znaną z "M jak Miłość" śledzi na Instagramie ponad pół mln osób, które jako pierwsze dowiedziały się o szokującym zajściu na dworcu w Kutnie.
Aktorka opisała w mediach społecznościowych nieprzyjemne zdarzenie z udziałem nieznajomego na dworcu kolejowym. Wszystko zaczęło się od tego, że mężczyzna zaproponował jej pomoc w niesieniu transportera. Wróblewska odmówiła i próbowała go zbyć, ale ten nie ustąpił.
- Do wszystkich kobiet. Na dworcu kolejowym w Kutnie kręci się zboczeniec. Mimo że okłamałam go, że jestem zaręczona (noszę pierścionek na palcu serdecznym), za pomoc w niesieniu transportera domagał się zrobienia mu loda – pisała Wróblewska.
- Szedł za mną, zabrałam mu transporter z ręki i krzyknął do mnie: "Ej! Ja ci pomogłem! To tylko lodzik, chwila i po sprawie". Myślałam, że się popłaczę, zwymiotuję i zemdleję naraz – relacjonowała młoda aktorka na Instagramie.
Wróblewskiej udało się później nagrać zboczeńca z oddali i zamieściła filmik, żeby ostrzec inne kobiety. O nieprzyjemnym zajściu poinformowała ochronę kolei, ale nie zgłaszała się z tym na policję.
Obejrzyj: Julia Wróblewska opowiada o terapii: "Ta choroba jest jak wirus"