Karolina Szostak dementuje plotki o romansie z miliarderem. "To wszystko wymysły"
GALERIA
Ta historia zaczyna przypominać brazylijski serial. Karolina Szostak długo ukrywała, że jest zakochana. Pod koniec listopada odpowiedziała na sugestie, że coraz częściej można ją spotkać z nowym ukochanym.
Wyznała, że oficjalnie pojawili się tylko raz, ale tym samym podsyciła plotki o romansie z żonatym mężczyzną. Co ciekawe, kilka dni później, Vlad był już w Dubaju z żoną Marią... Nagle zaczęło się mówić, że tym razem to Szostak została porzucona.
Jak było naprawdę? Dziennikarka postanowiła ostatecznie wyjaśnić sytuację i uciąć wszelkie plotki.
Zdementowała rewelacje
- To wymysły. Nigdy nie udzieliłam żadnej wypowiedzi na ten temat, bo mam zasadę, że o życiu prywatnym nie opowiadam. I tego się będę trzymać – skomentowała ostatnie doniesienia w rozmowie z "Galą". Znajomość z domniemanym kochankiem określiła… znajomością z kolegą.
- Wszystko, co się ostatnio wydarzyło, przyszło w niewłaściwym momencie. Po prostu. (…) Na wszystko w życiu przychodzi odpowiedni czas. A tu się okazało, że to nie ten moment, nie ta sytuacja. Portale plotkarskie niepotrzebnie wyolbrzymiły tę historię. Nie było żadnego romansu. I nie otwieram klubu fitness – ucięła stanowczo.
"Wielu moich kolegów uchodziło za moich facetów"
Nie da się ukryć, że pikantne rewelacje o jej rzekomym nowym ukochanym rozpaliły wyobraźnię kolorowej prasy. Tymczasem dziennikarka twierdzi, że wbrew doniesieniom tabloidów czy plotkom, że w środowisku dziennikarzy sportowych ma do wyboru wielu mężczyzn, ma wśród nich tylko kolegów.
- Wielu moich kolegów uchodziło za moich facetów. Wychodzili ze mną na imprezy i to wystarczyło. (…) na pewno nikogo nie rozwodziłam. To nie ta historia. Chyba po prostu nie mam szczęścia w miłości, najzwyczajniej w świecie. (…) Nie chcę powiedzieć, że mężczyźni się mnie boją, bo to jest bez sensu. Ci, co mnie znają, wiedzą, że jestem normalna, fajna. Ale ci, którzy mnie nie znają, może myślą sobie "Ona pewnie ma przewrócone w głowie, po co mam się bawić w takie rzeczy?". Poza tym zorientowałam się, że mężczyźni niekoniecznie chcą się wiązać z kobietami popularnymi – stwierdziła w wywiadzie.
Wymarzony ideał
Dziennikarka wierzy jednak w prawdziwą miłość i czeka na tego jedynego. Co więcej, ma już nawet określone wymagania, które musiałby spełnić potencjalny wybranek. Jakiego mężczyznę chciałaby mieć u swego boku?
- Opiekuńczego, pewnego siebie, mającego własne zdanie. Takiego, z którym mogłabym też się troszkę "pościerać", bo ja lubię iść na kontrę. Nie jestem kobietą, przed którą trzeba rozkładać czerwone dywany. Chciałabym mieć faceta, z którym dobrze bym się czuła i przy którym nie potrzebowałabym dodatkowego towarzystwa, tylko kanapa, herbata, wino i dobry film. No i żeby miał fantazję i inicjatywę. Żeby mnie nie pytał "no to co dziś robimy"? – mówiła w rozmowie z "Galą".
"Miła, ładna, dojrzała, zabawna"
"Miła, ładna, dojrzała, zabawna" mówi o sobie i dodaje, że jest otwarta na nowe znajomości. Nie da się jednak pominąć, że w relacjach międzyludzkich jest prawdziwą kobietą z temperamentem. Niejeden raz mówiła, ze potrafi się kłócić i to jak we włoskiej rodzinie. Dziś sama przyznaje, że dawała się we znaki swojej mamie. W ostatnim wywiadzie przyznała jednak, że w końcu złagodniała, szybciej umie się pogodzić.
- Z facetami też tak mam – nie umiem się gniewać. Nie wyobrażam sobie "cichych dni". Dla mnie w ogóle nie istnieje coś takiego. Muszę od razu wszystko z siebie wyrzucić. Dobrze, powiedziane, dziękuję, idziemy dalej – wyznała dziennikarka w rozmowie z "Galą".
Będzie się mylił jednak ten, kto pomyśli, że Karolina Szostak jest zupełnie ugodowa. Jak sama przyznała, zdarza jej się być zazdrosną. – Nie wiem, czy to zazdrość, czy zaborczość. Jeśli coś jest moje, to jest moje. Z wiekiem nauczyłam się nad tym panować i nie okazywać tego tak ostentacyjnie. Nie będę kontrolowała nikogo osiem razy dziennie i zadawała pytań "gdzie jesteś", "co robisz". To nie ma sensu. Za bardzo mnie to spala – stwierdziła.