Kasia Smutniak: Bajkowe życie naznaczone tragedią
None
Kasia i Pietro: na chwilę przed skokiem...
Polacy bardzo lubią szczycić się sukcesami rodaków zagranicą. Aż dziw bierze, że o Kasi Smutniak tak rzadko można usłyszeć w polskich mediach.
W końcu o aktorce, która jest pierwszoligową gwiazdą we Włoszech, powinno się pisać więcej niż często.
Była modelka od kilku lat pnie się po szczeblach kariery. Ukoronowaniem jej pozycji było m.in. prowadzenie ostatniego festiwalu filmowego w Wenecji.
O takich zaszczytach polskie gwiazdy mogą tylko pomarzyć. Dla niej to codzienność.
Niestety, na tym pięknym scenariuszu 29 czerwca 2010 roku pojawiła się głęboka rysa. Ukochany Kasi, aktor telewizyjny Pietro Taricone, zginął po nieudanym skoku ze spadochronem.
Do wypadku doszło na oczach Smutniak.
Jak teraz wygląda jej życie? Czy uporała się z przeszłością?
Kasia Smutniak
Rzadko kiedy udziela wywiadów. A jeśli już decyduje się na to, przede wszystkim opowiada o swojej pracy i filmach.
Miesięcznikowi Pani udało się namówić ją na rozmowę i przy okazji bliżej poznać tragiczną historię związku z Pietrem. Po jego śmieci aktorka zamknęła się w sobie i zniknęła na prawie dwa lata.
Kasia Smutniak
Potrzebowałam przerwy. Niektóre osoby czują się lepiej, gdy są zajęte, ale na mnie to nie działa. Musiałam sobie wszystko poukładać i zająć się córką. Przeżywanie swojej tragedii na oczach innych osób jest czymś strasznym. (...) Dużo podróżowałam. Czułam się bezpiecznie daleko od kraju - czytamy w wywiadzie.
Kasia Smutniak
Całe życie, które wspólnie wypracowała razem z Pietrem legło w gruzach. Kasia nie tylko musiała zająć się sobą i pozbierać po śmierci ukochanego, ale też zaopiekować kilkuletnią córeczką. W jednej chwili stała się jej mamą i tatą.
Kasia Smutniak
Śmierć męża zmieniła jej podejście do życia. Smutniak przestała snuć plany na daleką przyszłość. Niczego nie odkłada na później, każdą sprawę stara się zakończyć jak najszybciej.
Będzie, co ma być. Najważniejsze jest to, co się dzieje tu i teraz - mówi.
Kasia Smutniak
Włoskie media plotują, że aktorka otrząsnęła się już po nagłym odejściu Pietra i zaczęła spotykać z nowym mężczyzną, producentem filmowym. To właśnie z Domenikiem Procaccim oficjalnie pojawiła się na festiwalu w Wenecji.
Jednak Kasia nie chce zdradzić, kim dla niej jest nowy przyjaciel.
Kasia Smutniak
Potrafię żyć w symbiozie. Wydaje mi się, że jeśli ktoś się z kimś rozstaje, to jest to naturalny koniec miłości. Ale jeśli ukochana osoba nagle znika, nie można jej już zobaczyć, porozmawiać, to ten związek w jakimś sensie nadal trwa. Trudno się z taką osobą rozstać, ona cały czas jest w sercu. Tylko niektóre rzeczy kończą się wraz ze śmiercią. Inne nie skończą się nigdy - czytamy na łamach Pani.
Kasia Smutniak
Jednak Taricone wciąż jest obecny w jej życiu. Kasia założyła fundację, która zbiera środki na budowę szkoły w Mustangu, regionie położonym między Nepalem a Tybetem.
To tam po raz pierwszy pojechała z ukochanym.
Teraz chce dokończyć to, co zaczęli 10 lat temu, a szkołę nazwie imieniem Pietra.
Kasia Smutniak
Obecnie dla Kasi najważniejsza jest rodzina. Wie, że szczęście jest ulotne i składa się z małych rzeczy. Smutniak cieszy się, gdy jej córka sama odrobi lekcje. Powodem do satysfakcji jest smaczny obiad, czyli drobiazgi, na które kiedyś nie zwracała uwagi.
Całkowicie przewartościowała życie i powoli buduje je od nowa.