Groźne oblicze sławy
- Pamiętam np. historię z chłopakiem, który przyjechał do Działdowa i kilka dni obserwował, jak funkcjonuje moja rodzina. Któregoś dnia zapukał do drzwi. Mama otworzyła, a on pyta, czy jest Kasia. Mama na to, że nie, bo gramy koncert. A on, że chciałby zostawić mi zeszyt z listami i swoimi wierszami. Mama się zgodziła. Potem otworzyła ten zeszyt, a w nim były moje zdjęcia ze śladami różnych wydzielin, teksty nie do cytowania czytelnikom. Mama poszła z tym na policję. Okazało się, że ów chłopak uciekł z zakładu psychiatrycznego - wspomina wokalistka w rozmowie z magazynem "Dobre chwile".