Katarzyna Dowbor doświadczyła przemocy domowej. Nie mogła milczeć w obliczu plotek
GALERIA
Jest jedną z najpopularniejszych i najbardziej lubianych prezenterek telewizyjnych. Ponad 30-letniej kariery mogłaby pozazdrościć jej niejedna koleżanka po fachu. Sukcesy zawodowe nie szły jednak w parze ze szczęściem w życiu uczuciowym. Dziennikarka zawsze szukała miłości, ale nigdy nie znalazła takiej na całe życie. Musiała się za to borykać z wieloma problemami.
Katarzyna Dowbor wyszła za mąż zaraz po maturze. Owocem pierwszego małżeństwa jest jej syn, Maciej. - Ojca Maćka poznałam na meczu siatkówki. Ja miałam 17 lat, on był studentem matematyki, wybitnie utalentowanym. To był pierwszy facet, który zaczął koło mnie chodzić i mnie wychodził. A ja byłam prostolinijna, jest chłopak, jesteśmy razem, pierwsza miłość, trzeba wyjść za niego za mąż, nie ma dyskusji. Chodziliśmy ze sobą 1,5 roku, ale kiedyś to były wypady do kawiarni, na obiadki do rodziców. W dniu ślubu miałam 19 lat, on 23. Ja chciałam być dziennikarką, wyszaleć się, mąż był przeciwny, miałam być nauczycielką, żebyśmy mieli wspólne urlopy. Miałam być żoną i matką – wyznała prezenterka w "Na żywo". Nieudane małżeństwo było jednak dopiero przedsmakiem tego, co musiała przejść w swoim życiu.
Burzliwy związek z Atlasem
Ostatecznie młodzieńcza miłość się wypaliła, a małżeństwo rozpadło. Dowbor oprócz pracy zawodowej zaangażowała się w działania Niezależnego Samorządu Studentów, który działał ramię w ramię z Solidarnością. Nawet tam cieszyła się ogromnym powodzeniem wśród kolegów. Serce młodej dziennikarki skradł Janusz Atlas. Miał już wyrobioną pozycję, był uznanym dziennikarzem sportowym, ale i bywalcem stołecznych salonów. Nie było w Warszawie tajemnicą, że miał duże problemy z alkoholem. - Dzwonił do mnie Franek ze SPATiF-u i mówił „Paczka do odebrania”, czyli trzeba było wyciągnąć z lokalu pijanego w sztok Atlasa – wspominała Dowbor.
Ich wspólne życie nie było usłane różami. Dziennikarka doświadczyła przemocy domowej, o czym pisał w swojej książce nawet Jerzy Ubran. – Uprawiali największą miłość od czasu Romea i Julii. Atlas bił Rudą tak długo, aż wbił ją w ambicję – opisał ich w "Alfabecie Urbana".
Ucięła plotki
Taka wiadomość nie przeszła bez echa. Media szybko podchwyciły fakt, że słynna dziennikarka przeżywała koszmar w domu. W końcu sama postanowiła skomentować sytuację. – By uciąć plotki, powiem, że raz podniósł na mnie rękę, ale to było pierwszy i ostatni raz. Ja nie jestem z tych dziewczynek, które można bić, ja raczej oddam – mówiła. Przyznała jednak, że doświadczyła przemocy psychicznej.
- W drugiej fazie naszego związku Janusz zazwyczaj był albo pijany, albo na kacu. Kiedy miał moralniaka, był podenerwowany. A że sam z siebie był nerwowy, więc stawał się nie do wytrzymania. Kiedyś w naszym maluchu zaczął się nade mną znęcać psychicznie. Było bardzo nieprzyjemnie – wspominała prezenterka.
Trudny rozwód
Ostatecznie małżeństwo z Atlasem skończyło się po siedmiu latach, w 1989 roku. Za rozpad związku z jednej strony winiła zazdrość zawodową męża, z drugiej przyznała, że przyczyniła się do tego Hanna Bakuła.
- Rozwód z Altasem dostałam dzięki Hannie Bakule. Janusz trzy razy oświadczał przed sądem, że mnie kocha i beze mnie żyć nie może. Tak mnie przetrzymał półtora roku. W tym czasie poznał Bakułę i zaczęła się między nimi love. Po latach dowiedziałam się, że Hanka oświadczyła Atlasowi, że za niego wyjdzie. Tylko że on był wtedy moim mężem. Podczas kolejnej rozprawy wreszcie zgodził się na rozwód – cytowało prezenterkę "Na żywo".
Wdzięczna ojcu córki
W końcu na swojej drodze spotkała Grzegorza Świątkiewicza i wydawało się, że to u boku dziennikarza znalazła szczęście. – Grzesiek stanowił antidotum na Atlasa. Byłam bardzo zmęczona niestabilnością, jaką Janusz wprowadzał do mojego życia – pisała w książce "Mężczyźni mojego życia". Związek skończył się jednak w momencie, gdy Dowbor zakochała się w redaktorze naczelnym "Polityki", Jerzym Baczyńskim. To on jest ojcem jej córki, Marysi. Dziennikarz jednak nigdy nie zdecydował się opuścić żony dla Dowbor. Mimo to uczestniczy w wychowaniu 18-letniej już córki.
- Jestem ojcu Marysi niezwykle wdzięczna, bo nie tylko się nią zajmuje, ale też fantastycznie rozwija ją intelektualnie. Dzięki temu, że ojciec jest obecny w jej życiu, Marysia ma bardzo dobry stosunek do mężczyzn. Choć ja jestem sama, ona nie ma w sobie niechęci do mężczyzn – podsumowała prezenterka.