Katarzyna Dowbor wraca do formy operacji. "Cztery tygodnie po wycięciu tarczycy, a ja jestem zachwycona"
GALERIA
O stanie zdrowia Katarzyny Dowbor mówiło się już od dłuższego czasu. Dziennikarka zmagała się z niepokojącymi symptomami. Miała problem z utrzymaniem wagi, była rozdrażniona, traciła chęć do pracy. Jednak jak wspomina prezenterka, stan, w jakim się znalazła nie była spowodowany tym, jak sugerowali internauci, że nie dbała o siebie i się „zapuściła”. Powodem miała być zatrważająca diagnoza: guz mózgu. Prawda okazała się inna, a Dowbor musiała zacząć walczyć z poważnym schorzeniem tarczycy. W końcu postanowiła się poddać operacji i w najnowszym wywiadzie przyznaje, że podjęła najlepszą decyzję.
Zaczęła walkę z chorobą
Podjęcie leczenia wymusiło spotkanie z doktorem Piotrem Dąbrowieckim rzecznikiem warszawskiego szpitala na Saszerów, który zauważył, że z prezenterką dzieje się coś niepokojącego. Nie pozostawił jej wyboru. Musiała odsunąć natłok obowiązków na bok i stawić się na badania. Zanim jednak ustalono konkretne schorzenie, lekarz podejrzewał u Dowbor guza mózgu. Dziennikarka przeszła szereg specjalistycznych badań, z których wynikło, że cierpi na poważne schorzenie tarczycy, chorobę Gravesa–Basedowa.
- Byłam bardzo zdrowa do pięćdziesiątego trzeciego roku życia. Wydawało mi się, że wszelkie choroby dotyczą innych a nie mnie, ale jak mnie dopadło, to na całego. Czułam się coraz gorzej, byłam przerażona tym, co się ze mną dzieje. Z aktywnej, niezwykle zdecydowanej osoby, która zawsze podejmowała szybkie i moim zdaniem dobre decyzje życiowe, nagle stałam się śpiąca, nieobecna, płaczliwa. Dopiero potem zdiagnozowano, że to tarczyca i przynajmniej wiedziałam już, co się ze mną dzieje i co za to odpowiada – mówiła w najnowszym wywiadzie.
Podjęła decyzję o operacji
Od razu po zdiagnozowaniu podjęto leczenie specjalnymi środkami, które nie przyniosło pożądanych efektów. Zapanowanie nad niepoprawnie działającą tarczycą było trudne. Leki, jakie przepisano dziennikarce sprawiły, że jej gospodarka hormonalna wciąż była rozchwiana, a organizm walczył ze stanem zapalnym. Ostatecznie, za radą lekarzy zdecydowała się na bardziej radykalne rozwiązanie. Postanowiła poddać się operacji.
- W pewnym momencie pani doktor Małgorzata Gietka-Czernel powiedziała: „Wycinamy, pani jest coraz starsza, za chwilę będą leki na nadciśnienie, na cukier. Będzie pani brała już nie jeden, ale dwa wagony leków rocznie i wysiądzie pani wątroba. Może lepiej tę wątrobę jednak chronić i tarczycę wyciąć” – opowiadała w rozmowie z „Vivą”.
Czuje się coraz lepiej
Dziennikarka zaraz po zabiegu zapewniła fanów, że wszystko poszło zgodnie z planem. Miesiąc po operacji przyznała, że dokonała słusznej decyzji. Czuje się zdecydowanie lepiej, odzyskała radość życia i na nowo odnalazła pasję w swojej pracy.
- Cztery tygodnie po wycięciu tarczycy, a ja jestem zachwycona, dużo lepiej się czuję, moja psychika wróciła do normy. Nie mam żadnego problemu. Przedtem było tak, jakbym cierpiała na dwubiegunówkę. I cały czas musiałam dawać sobie z tym radę. „Muszę” to było moje najczęściej używane słowo: „muszę, wstanę, pójdę, zrobię”. A teraz odzyskałam dawną energię i radość, jaką daje praca – przyznała z zadowoleniem Dowbor.