Było niebezpiecznie. Hollywoodzki gwiazdor kontra żarłacz biały
Orlando Bloom w ostatnich latach nie jest już gorącym nazwiskiem w Hollywood. Ale prywatnie wiedzie mu się całkiem nieźle. Ma piękną żonę (Katy Perry), nowego sąsiada i przyjaciela (księcia Harry'ego), potrafi także przyjemnie spędzać wolny czas. Choć jedna z jego pasji mogła zakończyć się nieszczęściem.
Gwiazda "Władcy Pierścieni" oraz "Piratów z Karaibów" uważana jest za bardzo sympatyczną i wesołą postać. Należy również do tych osób, które potrafią się dobrze bawić. Ostatnio pod jego urokiem znalazł się nawet książę Harry, który w lipcu ubiegłego roku został sąsiadem piosenkarki Katy Perry i Orlando Blooma w cichej okolicy Montecito w Santa Barbara.
O przyjaźni pomiędzy członkiem rodziny królewskiej a hollywoodzką gwiazdą stało się głośno za sprawą zazdrosnej o męża Meghan Markle, która nie ukrywała, że nie jest zadowolona, że panowie sąsiedzi spędzają ze sobą tyle czasu. Gdy pojawiło się w sieci nagranie Blooma z rekinem, mogła powiedzieć swemu księciu, że wiedziała, co robi.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Orlando Bloom opublikował na Instagramie nagranie z drona, na którym widać, jak duży rekin pływa między deskami surferów. Na jednej z nich, w czarnej czapce z daszkiem na głowie, dryfuje hollywoodzki aktor. Stara się płynąć ostrożnie. Wie, że na desce jest bezpieczny. Gdyby wpadł do wody, sytuacja mogłaby się skończyć tragedią.
Rybą, która wzbudziła sensację, był bowiem słynny żarłacz biały. To właśnie ten rekin był głównym bohaterem kultowego filmu "Szczęki". Uważa się, że żarłacze białe są odpowiedzialne za większość z ponad 100 ataków rekinów, które odnotowywane są rocznie na świecie.
Rozpromienieni Harry i William odsłaniają pomnik księżnej Diany
Naukowcy twierdzą, że celem zdecydowanej większość ataków na człowieka nie jest jego zjedzenie czy też zabicie, lecz jedynie skosztowanie ludzkiego mięsa, takie "ugryzienie z ciekawości". Dlatego tak mało ataków rekinów kończy się śmiercią człowieka.