Kinga Rusin skomentowała rozwód z Tomaszem Lisem. Nie szczędziła dosadnych słów
GALERIA
Zakończony przed laty związek Kingi Rusin i Tomasza Lisa wciąż jest pojawiającym się od czasu do czasu w kolorowej prasie tematem. Ostatnio zaczęło się od dyskusji w mediach społecznościowych. Hanna Lis na Instagramie zamieściła zdjęcie z papieżem Janem Pawłem II. Jedna z obserwatorek postanowiła skomentować fotografię.
- Pani Haniu jest coś, czego Pani nie zazdroszczę, a mianowicie męża najlepszej przyjaciółki! Ale tego spotkania z tak cudownym i kochanym człowiekiem to zazdroszczę najbardziej! Lis postanowiła odnieść się do tej uwagi i zaatakowała Kingę. - Żadna "przyjaciółka", a tym bardziej "najlepsza". Na odpowiedź Rusin nie trzeba było długo czekać, na jej Instagramie pojawił się post, w którym chwali się prawdziwą przyjaciółką, Karoliną Ferenstein-Kraśko.
Zamieszanie, jakie powstało wokół ich przepychanek, ze zdwojoną siłą wzbudziło dyskusję na temat przeszłości Rusin. Nie mogło więc zabraknąć wywiadu, w którym Rusin skomentowała swoje małżeństwo. Czy czegoś żałuje?
Nie chce wspominać?
W obliczu ostatniej wymiany zdań pomiędzy Kingą Rusin i Hanną Lis i ich wcześniejszej znajomości, jak bumerang powraca temat rozwodu z Tomaszem Lisem. W tym przypadku, choć próbowała uniknąć wypowiadania się o nim, nie powstrzymała się od mocnego komentarza.
- Ostatnio powiedziałam sobie, że jeżeli jeszcze raz usłyszę pytanie o mój rozwód, to popełnię seppuku! – stwierdziła dowcipnie. - To było 11 lat temu! Kiedy odmawiam odpowiedzi na takie pytania, dziennikarze mówią, że jestem niesympatyczna. Kiedy staram się dyskretnie wybrnąć, mówią, że cały czas tkwię w przeszłości i rozdrapuję rany. To co ja mam zrobić? Ja już dawno ten rozdział zamknęłam i gdyby nie media, miałabym naprawdę szansę o nim zapomnieć... – powiedziała w wywiadzie dla "Gali".
Zmieniła podejście
Jak sama stwierdziła, rozwód później przewartościował nie tylko jej światopogląd, ale także podejście do codziennych spraw, jak choćby biznesu i własnych funduszy. Gdy w 1994 roku poślubiła Tomasza Lisa była zwolenniczką wspólnego budżetu.
- Absolutnie byłam zwolenniczką tego, żeby w małżeństwie była wspólna kasa, i dokładałam się do domowego budżetu. Od 1994 roku miałam własną firmę producencką, więc to był bardzo poważny wkład. Byłam za tym, żeby wszystko było wspólne, ale dziś nie jestem pewna, czy to dobre podejście – mówiła w wywiadzie. - Mając osobne konta, można uniknąć wielu konfliktów, dokładać się do domowego budżetu proporcjonalnie do swoich zarobków i zachować niezależność. W przypadku kobiet ważne jest też uznanie przez partnera za pracę prowadzenia domu i wychowywania dzieci, jeżeli kobieta decyduje się robić to w pełnym wymiarze. To bardzo odpowiedzialne zadanie, za które kobiety nie są wynagradzane - podkreśliła w rozmowie z "Galą".
Znalazła szczęście
Niewątpliwie jednak dało się odczuć, że mimo iż nie potrafi nie szczędzić ostrych słów, temat poprzedniego małżeństwa najchętniej zepchnęłaby w niepamięć. Dużo chętniej Rusin mówiła o swoim obecnym życiu, m.in. o tym jak wiele daje jej związek z Markiem Kujawą. Nie da się ukryć, że od dawna jest już szczęśliwa.
- Kiedy kobieta ma partnera pewnego swoich wartości, może też śmiało pokazywać swoją siłę. Mądry partner to doceni, a jedynie słaby będzie próbował dezawuować. My też potrafimy się też nawzajem z siebie śmiać. Nie wyśmiewać, bo to niedopuszczalne, ale żartować ze swoich cech charakteru. Nic tak jak śmiech nie rozładowuje napięć i nie obniża poziomu stresu. Poczucie humoru jest nie do przecenienia – podsumowała w wywiadzie.