Kobieta z sercem na dłoni. Irena Santor pomaga kolejnemu partnerowi
[GALERIA]
Kiedy niedawno jej partner poważnie zachorował, zawiesiła karierę i poświęciła się opiece nad nim. To nie pierwszy raz, kiedy Santor postawiła wszystko na jedną kartę. Przed laty zatroszczyła się również o swojego byłego męża, który umierał w samotności. Poznajcie tę niezwykłą historię.
Ważna decyzja
Ostatnie miesiące były dla wokalistki wyjątkowo trudne. Po tym, jak jej partner Zbigniew Korpolewski jakiś czas temu przeszedł operację serca, jego żona zdecydowała się odwołać koncerty i wystąpienia publiczne. Czuwała przy jego łóżku i robiła wszystko, by niczego mu nie brakowało. Ostatecznie podjęła decyzję o przeprowadzce do Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie. Decyzja była bardzo dobra, ponieważ mężczyzna zaczął wracać do zdrowia.
– Jesteśmy tu trochę gościnnie z powodu rekonwalescencji Zbyszka. Czujemy się tu jak u mamy. Personel jest bardzo serdeczny, wciąż pyta się nas o to czy nam czegoś potrzeba, a kuchnia uwodzi smakiem. Nie mogliśmy lepiej trafić, tym bardziej, że tyle się słyszy i czyta o znieczulicy w domach opieki. Tu jest wspaniale – powiedziała piosenkarka w rozmowie z "Super Expressem".
Niezwykłe poświęcenie
Kiedy poznali się w 1997 r. Korpolewski był wówczas dyrektorem Teatru Syrena w Warszawie. Choć Santor od ponad 20 lat była już rozwiedziona, wciąż opiekowała się swoim byłym mężem, Stanisławem Santorem. Kiedy dowiedziała się o jego chorobie, nie potrafiła przejść obojętnie obok tej informacji, tym bardziej, że mężczyzna był całkiem sam i nie mógł liczyć na wsparcie najbliższych. Co ciekawe, Korpolewski był wyrozumiały dla swojej partnerki i w pełni akceptował jej zachowanie.
Strzała Amora
Irena Santor i Stanisław Santor poznali się w latach 50. On był wybitnym skrzypkiem i koncertmistrzem Orkiestry Polskiego Radia i Telewizji. Ona była gwiazdą "Mazowsza". Szybko wpadli sobie w oko. Nie przeszkadzała im różnica 12 lat. Kiedy piosenkarka wychodziła za mąż, miała 24 lata. To dzięki mężowi odeszła z zespołu i zajęła się karierą solową.
- Codziennie mogłam przysłuchiwać się jego grze na skrzypcach. Nauczył mnie słyszeć muzykę. Miał wielki wpływ na rozwój mojego umuzykalnienia, gustu muzycznego – mówiła w jednym z wywiadów.
Zawsze byli sobie bliscy
Idylla skończyła się po latach. Stanisław Santor coraz częściej nie dawał sobie rady z występami na żywo.
- To wynik przeżyć wojennych, m.in. pracy w kamieniołomach, w których uszkodzono mu rękę. Psychicznie nie wytrzymywał napięcia w kontakcie z publicznością – powiedziała piosenkarka w rozmowie z "Rewią".
Chcąc uciec od problemów, regularnie sięgał po alkohol. Ostatecznie jego pogłębiający się nałóg doprowadził do rozpadu małżeństwa. Jednak nawet po rozwodzie nie stracili ze sobą kontaktu. Artystka wielokrotnie podkreślała, że lata przeżyte z mężem, były "najwspanialszymi chwilami w życiu, których nie zamieniłaby na żadne inne."
Miłość do grobowej deski
Po jego śmierci w 1997 r. Santor zaczęła układać sobie życie u boku Zbigniewa Korpolewskiego. Od 20 lat są szczęśliwą parą i zawsze są ze sobą na dobre i na złe.
Kiedy w 2000 r. u Ireny Santor zdiagnozowano nowotwór piersi, pan Zbigniew opiekował się nią i czuwał przy jej łóżku. Wspierał ją na każdym kroku i nie pozwolił się jej poddać. Dzięki temu piosenkarka przetrwała trudne chwile. W leczenie zaangażował również Janusza Medera, wybitnego onkologa, który uratował życie piosenkarki. Był to poważny sprawdzian ich miłości, który potwierdził, że są w stanie przetrwać razem nawet najgorsze momenty.