"Koty" wróciły do Polski. Kocie ruchy i muzyka, która kruszy skały [RECENZJA]
"Koty" to kultowy, jeden z najbardziej wymagających musicali, a jednocześnie materiał na sprzedażowy hit. Jakub Szydłowski, który przed laty grał kota Ram Tam Tamka w warszawskim Teatrze Muzycznym Roma, tym razem jako reżyser z sukcesem poprowadził utalentowany, wyłoniony w castingu zespół aktorski w Chorzowie.
O musicalu powstały na świecie grube tomy, wiele ciekawych pozycji napisano także o historii musicalu w Polsce. Zarówno w zagranicznych, jak i polskich książkach można znaleźć rozległe akapity poświęcone musicalowi "Cats" Andrew Lloyda Webbera. Londyńska premiera 11 maja 1981 roku rozpoczęła dla tego tytułu złote dekady. Popularność przedstawienia o kotach, oryginalnego i łamiącego klasyczny schemat musicalu podbiła premiera na Broadwayu rok później (1982). I choć tytułu nie ma już na afiszach w Londynie (8949 przedstawień!) i Nowym Jorku (7485 przedstawień!), musical "Cats" zdobył wszystkie możliwe nagrody, zapisał się złotymi zgłoskami w historii i kiedyś na pewno wróci na deski. Nie wspominam już nawet o tym, że po opuszczeniu teatrów musical pokazywano jeszcze podczas specjalnych tras koncertowych, a licencje na wystawienie kupiło wiele teatrów z całego świata. W tym Polska.
"Cats" zmieniają się w "Koty"
Polską wersję światowego hitu po raz pierwszy przygotował Wojciech Kępczyński, dyrektor Teatru Muzycznego Roma. Premiera w styczniu 2004 roku nie tylko okazała się sukcesem artystycznym, ale także kasowym. Kępczyński od właścicieli licencji otrzymał zgodę na drobne zmiany, a co najważniejsze na przetłumaczenie nazwy musicalu i imion kotów. Polską wersję libretta Thomasa Stearnsa Eliota stworzył Daniel Wyszogrodzki. Jego tłumaczenie fantastycznie oddawało charakter postaci, pozwalało aktorom na piękne muzyczne interpretacje.
Tym bardziej cieszy fakt, że kilkanaście lat po warszawskiej premierze, dyrekcja Teatru Rozrywki w Chorzowie nie tylko postanowiła zmierzyć się z "Kotami", ale ich przygotowanie powierzyła Jakubowi Szydłowskiemu. Aktor Romy nie tylko grał w warszawskiej inscenizacji kota Ram Tam Tamka, ale pod okiem Wojciecha Kępczyńskiego wyrósł na samodzielnego i bardzo zdolnego reżysera. Przygotowując chorzowską wersję hitu Andrew Lloyda Webbera skorzystał ze sprawdzonych w Romie metod, m.in. castingów. Dzięki temu do obsady trafili aktorzy z całej Polski, w tym jeden z większych obecnie talentów musicalowych Karol Drozd.
Na potrzeby premiery w Teatrze Rozrywki Daniel Wyszogrodzki wprowadził drobne poprawki do swojego i tak udanego tłumaczenia.
Śląskie "Koty"
Chorzowskie "Koty" zostały przygotowane z niezwykłą skrupulatnością. Od konkursu na plakat, poprzez wspomniane przeze mnie castingi aż po dobór twórców. Przedstawienie wyróżnia dopracowana choreografia (Jarosław Staniek, Katarzyna Zielonka oraz Patryk Rybarski), klimatyczna i dobrze wymyślona scenografia (Grzegorz Policiński) oraz ciekawe kostiumy (Dorota Sabak-Ciołkosz).
Poezja Eliota, laureata literackiej nagrody Nobla w 1948 roku, ożywa i przemawia nowym językiem do współczesnego odbiorcy dzięki doskonałej muzyce Andrew Lloyda Webbera. Wiersze o kotach, wydane pierwotnie w 1939 roku, są błyskotliwymi studiami nad kocią naturą, nie stronią również od subtelnych aluzji na temat słabostek i przywar natury ludzkiej.
W interpretacjach tego zbioru aktorskich piosenek kluczowa jest obsada. W "Kotach" poznajemy kolejnych członków klanu Dachowców. Jest wśród nich m.in. doświadczony mędrzec Nestor (Tomasz Jedz), zwinny Myszołap (Karol Drozd), smakosz Bywalec (Dominik Koralewski), żywiołowy Ram Tam Tamek (Piotr Brodziński) czy czarodziej Mefistofeliks (Patryk Rybarski). Jest złowieszczy Makiawel (Marek Szajnar), o którego niecnych postępkach dowiadujemy się ust przerażonych, ale jednocześnie zafascynowanych jego postacią kotek.
Barwnych postaci jest tu zresztą więcej i poznajemy je w kolejnych piosenkach, z których każda staje się osobną inscenizacją teatralną. Spoiwem, elementem łączącym te wszystkie opowieści jest postać upadłej damy, Grizabelli (wielki popis Wioletty Białk w polskiej wersji hitu "Memory") – jej bolesne wykluczenie przez pobratymców i ciernista droga do Kociego Nieba, metaforycznego odkupienia.
"Koty" w reżyserii Jakuba Szydłowskiego nie są artystycznym substytutem. Są dopracowanym, sprawnym i porywającym przedstawieniem, w którym twórcy skupiają się wyeksponowaniu emocji. Pomaga im w tym fantastyczny ruch sceniczny i muzyka, która kruszy skały.
Jakub Panek, dziennikarz Wirtualnej Polski