Filip w szpitalu, a królowa zachwala szczepionkę. Czuje się bezpieczna
"Szybko i bezboleśnie"
W Wielkiej Brytanii (66,7 mln ludności) koronawirusa wykryto już u ponad 4 mln obywateli. Na covid-19 zmarło tam aż 122 tys. osób. Kiedy zaczęto wdrażać narodowy program szczepień, ojczyzna królowej Elżbiety znalazła się w czołówce. Każdego dnia wakcynę przyjmuje tam średnio 28 na 100 mieszkańców (w Polsce 7,9/100).
Królowa Elżbieta i jej mąż Filip dali się zaszczepić w połowie stycznia. Nie tylko dla własnego bezpieczeństwa, ale przede wszystkim, by dać przykład poddanym. Ostatnio królowa rozmawiała z urzędnikami zajmującymi się programem szczepień i opowiedziała, jak cały proces odbył się w jej przypadku.
Poczucie bezpieczeństwa
Kilka tygodni temu rzecznik Pałacu Buckingham potwierdził, że 94-letnia Elżbieta i 99-letni Filip zaszczepili się m.in. po to, by "zapobiec nieścisłościom i dalszym spekulacjom" odnośnie szczepionki przeciwko Covid-19.
Elżbieta II poszła za ciosem i wzięła udział w wideokonferencji z urzędnikami NHS (brytyjski NFZ). Monarchini opowiadała o swoim doświadczeniu ze szczepionką.
- Kiedy jest się już zaszczepionym, ma się poczucie, że jest się chronionym. Co uważam, jest bardzo ważne – mówiła królowa.
Filip w szpitalu
- O ile wiem, było to całkiem nieszkodliwe. Zrobiono bardzo szybko. Dostawałam dużo listów, w których ludzie wyrażali swoje zaskoczenie tym, jak łatwo jest dostać szczepionkę. A ukłucie wcale nie bolało – dodała królowa.
Elżbieta zwróciła też uwagę, że "może to być trudne dla ludzi, którzy nigdy nie byli szczepieni". Ale powinni oni myśleć o innych, a nie tylko o sobie.
Elżbieta II przeszła szczepienie bez żadnych komplikacji. W czasie wideokonferencji przebywała w Zamku Windsor. Niestety bez swojego męża. 99-letni Filip trafił w połowie lutego do szpitala. Do tej pory jednak nie ujawniono, co było dokładnym powodem, dla którego małżonek królowej Elżbiety II musiał trafić w ręce lekarzy. Potwierdzono jedynie, że hospitalizacja nie jest związana z zakażeniem koronawirusem.