"Kryzys ćwierćwiecza". Kalinovski o "Być Może Ostatniej Płycie"
Podczas nagrywania pierwszego solowego albumu były różne myśli i pytania, które mnie nachodziły i w końcu nadszedł ten moment, że sam zacząłem mieć chwile zwątpienia. Przeanalizowałem problemy, które dotyczą mnie pośrednio, ale też zauważyłem je wokół siebie. Mianowicie: problem ze znalezieniem drogi życiowej - mówi o swojej debiutanckiej płycie Kalinovski.
Adama Kalinowskiego można kojarzyć z takich programów jak "Bitwa na głosy", "Idol", czy "The Voice of Poland" w którym dotarł do finału pod skrzydłami Tomsona i Barona. Niedawno zaprezentował debiutancki solowy album o przewrotnym tytule "Być Może Ostatnia Płyta", którego głównym motywem przewodnim jest kryzys ćwierćwiecza, którego zdaniem Adama, doświadczają współcześnie młodzi ludzie.
Rafał Mrowicki, Wirtualna Polska: Podoba mi się temat przewodni twojej płyty. Śpiewasz o "kryzysie ćwierćwiecza". Jak to rozumiesz oraz czy sam przeżywasz taki kryzys, mając 28 lat, parę programów na koncie oraz 2 lata małżeństwa?
Kalinovski: Uważam się za "urodzonego w czepku". Problemy egzystencjalne przez większość życia mnie omijały. Wielu moich znajomych boryka się z różnego rodzaju trudnościami, również psychicznymi, takimi jak depresja. Podczas nagrywania pierwszego solowego albumu były różne myśli i pytania, które mnie nachodziły i w końcu nadszedł ten moment, że sam zacząłem mieć chwile zwątpienia.
Czego dotyczyły?
Ścieżki życiowej. Zasadniczym pytaniem było dla mnie czy grać muzykę bardziej komercyjną, czy trzymać się swoich gitarowych aspiracji. Czy kłaść w życiu 100-procentowy nacisk na muzykę, czy szukać czegoś dodatkowego...
Wiem, że twoja rodzina starała się, byś myślał bardziej realistycznie.
Tak, moja rodzina kierowała się realizmem. Jednak zawsze otrzymywałem od niej duże wsparcie, mimo że wśród moich krewnych nie było muzyków. Pamiętam słowa taty, który powtarzał: "Pamiętaj, takich śpiewających jak ty, będzie dużo". Mam tego świadomość, ale staram się wybić ponad większość. Chciałbym to robić jak najlepiej i prezentować wysoki poziom.
Jakie to jeszcze pytania się pojawiały?
Przeanalizowałem problemy, które dotyczą mnie pośrednio, ale też zauważyłem je wokół siebie. Mianowicie: problem ze znalezieniem drogi życiowej. Idę w tę stronę, w którą chciałem, choć napotykam różne trudności, ale masa moich znajomych wybiera kierunek studiów, który w ogóle nie jest im bliski. Kończą go i dopiero w wieku ok. 25 lat zastanawiają się nad wyborem zawodu. Kiedyś nie było takiego wyboru jak teraz, a w natłoku możliwości, że nie jest łatwo znaleźć własne szczęście w tej codzienności. Pracując nad płytą zastanawiałem się, czy jeśli nie wyjdzie, będę musiał iść do "normalnej" pracy.
Stąd też tytuł debiutu "Być może ostatnia płyta"?
Tytuł bezpośrednio nawiązuje do tego, że w gatunku, w którym się obracam, nie wiadomo co będzie dalej. Już pracuję nad nową płytą, zbieram ekipę. Sam tytuł albumu nawiązuje do niepewności związanych z obraniem kursu życiowo-zawodowego.
Zobacz także: "The Voice of Poland": Michał Szpak i Baron zrobili skecz na scenie
Czyli chciałeś zobrazować tu problemy ludzi w twoim wieku, a nie zrobić jak Kult, który zatytułował swój ostatni jak na razie album "Ostatnia płyta".
Przede wszystkim miało to oznaczać wątpliwości, które zawarłem w tekstach.
Mówiłeś o kryzysie nadmiaru możliwości. Jako twój rówieśnik widzę, że ludzie dla ludzi w naszym wieku problemy sprawiają też kwestie typowo egzystencjalne, jak choćby kwestie mieszkaniowe.
Zdecydowanie. Wspomniałeś też wcześniej o moim małżeństwie. Widać też kryzys relacji. Finansowo mimo wojny za granicą żyjemy we względnym dobrobycie. Pod tym kątem bym nie narzekał. Kryzys w relacji, trudność w odnalezieniu drugiej osoby, z którą chciałoby się dzielić życie. Niepatrzenie na związki perspektywicznie tylko czysto konsumpcyjnie, co w mojej ocenie jest znacznie mniej budujące niż stały związek.
W jednym z utworów śpiewasz o samotności, która ciebie akurat nie dotyczy.
W piosence "Głodny" jest mocny nacisk położony na kryzys relacji. Istnieje tam jednak szeroka możliwość interpretacji tekstu, ale relacje są tu na pierwszym planie.
W piosence "Dzień w dzień" uderza refren, w którym - mam wrażenie - śpiewasz o czasie, który nie jest dobrze wykorzystywany oraz o wpadaniu w rutynę, która bywa frustrująca.
Tak. To często powoduje głębsze problemy, jak depresja. W dobie korporacyjnych zawodów, które nie zawsze sprzyjają swobodzie i rozwojowi, monotonia może powodować spore problemy natury egzystencjalnej.
Chcesz kontynuować temat kryzysu ćwierćwiecza na kolejnej płycie?
Jeszcze nie wiem czy ten kryzys jest za mną, to się dopiero okaże. Wciąż nie zdecydowałem jaki będzie "kształt" kolejnej płyty i jakiej tematyki będzie dotyczyć. Chciałbym poruszyć na niej to, co wychodzi ze mnie, bez szukania tematów nośnych.
Czym muzycznie inspirowałeś się na tej płycie? Momentami jest bardzo chwytliwie, ale momentami też ciężej, choć nie ma takich chwil wiele.
A jakie zauważasz tu analogie?
Może nie w skali 1:1, ale w cięższych momentach mogą pobrzmiewać echa np. Alter Bridge.
Na pewno Myles Kennedy (wokalista Alter Bridge) wywarł na mnie duży wpływ, bo jestem jego fanem od wielu lat, jednak mój sposób śpiewania jest odmienny Instrumentalnie staraliśmy się trochę nawiązać do Nothing But Thieves, może trochę do Maneskin czy Royal Blood, zwłaszcza w gitarze basowej. Wokalnie śpiewałem tak, jak mi w duszy gra. Uważam, że mój wokal jest grunge'owo-rockowy. W lżejszych kawałkach jest bardziej popowo, ale wśród inspiracji wokalnych jest np. Chris Cornell.
Można odnieść takie wrażenie słuchając szybszych wokali np. w "Fałszywych drogowskazach" czy w otwierającym płytę "Dzień w dzień".
"Dzień w dzień" wyszedł bez przemyślanych inspiracji. Gdy wymyśliłem linię wokalną do "Fałszywych drogowskazów" od razu przyszło mi na myśl Nothing But Thieves.
Słuchając twojego wokalu czuję, że chciałbyś, by w muzyce, którą śpiewasz, było więcej mocy.
Staram się znaleźć złoty środek. Momentami na tej płycie zostało to osiągnięte. Będę eksperymentował. W następnym albumie postaram się szukać dalej kompromisu między popową lekkością, a rockową mocą, z którą jestem często utożsamiany. Wierzę, że niezależnie od finalnego efektu kolejnego krążka na koncertach będzie ogień.
Zaskoczył mnie brak ballad, zwłaszcza, że dobrze ci wychodzą. Pamiętam, że na początku pandemii spacerując po Gdańsku Wrzeszczu zobaczyłem cię jak grasz w oknie swojego mieszkania "Behind Blue Eyes" The Who. Zrobiło to na mnie wrażenie.
Dokładnie dwa lata minęły od tamtego dnia. Nagranie z tego wykonania rozniosło się w sieci. Dobrze czuję się w balladach, zwłaszcza, gdy sam trzymam w ręku gitarę, ale mając zespół ciężko go nie wykorzystać, by zagrać nieco mocniej. Na następnej płycie na pewno znajdą się ballady.
Czy w twoim podejściu do tworzenia i śpiewania zmieniły coś programy, w których brałeś udział?
Oprócz zastrzyku rozpoznawalności i doświadczenia scenicznego, to sam kontakt z nowymi ludźmi i muzykami daje możliwość spojrzenia na świat z innej perspektywy . Na pewno nauczyłem się większej świadomości muzycznej, zwłaszcza w kwestii interpretacji tekstu i zachowania na scenie. W "Idolu" za wszelką cenę chciałem śpiewać piosenki, które lubiłem, jak utwory Alice In Chains czy Pearl Jam. Dziś już bym tak nie zrobił. W "The Voice Of Poland" starałem się to znaleźć balans między tym co lubię, a tym co jest przystępne dla odbiorców. Przyjemne było śpiewanie Imagine Dragons, który jest stricte zespołem pop-rockowym zespołem. Cieszyłem się tym, co śpiewam nawet jeżeli nie były to hardrockowe rzeczy.
W "The Voice of Poland" były też mocniejsze kawałki jak "In The End" Linkin Park. Byłem ciekaw jak pogodzisz dwa rodzaje wokali. Zrobiłeś to po swojemu dość płynnie.
Tomson i Baron zasugerowali mi bardziej melorecytowaną wersję zwrotki, choć początkowo chciałem rapować. To im właśnie zawdzięczam bardzo dobry repertuar, który śpiewałem w programie. Mamy ze sobą kontakt, mam nadzieję, że nasze drogi muzyczne się jeszcze zejdą i myślę, że są na to szanse.
KALINOVSKI - Papierowe Miasta
Niedawno wydałeś teledysk do piosenki "Papierowe miasta".
Tekst pomogła mi napisać Karolina Artymowicz, którą poznałem w "Idolu". Wiedziałem, że zajmuje się tekstami, w tym zakresie współpracowała ostatnio z Arkiem Kłusowskim. Pomogła mi też trochę z melodią. To najlżejszy kawałek z płyty. Bardziej popowy, trochę też przez beat. Teledysk nagraliśmy w Trójmieście, m.in. na Ulicy Elektryków. Wystąpiła w nim aktorka Monika Chmielecka, która grała m.in. w teledyskach trójmiejskiego rapera Kizo. Otrzymaliśmy fajny obraz, który daje szerokie możliwości interpretacji, podobnie jak tekst utworu.
Jakie masz plany na najbliższe miesiące?
Na horyzoncie są koncerty. Będę mógł zaprezentować całą płytę z obecnym zespołem na gdańskich Technikaliach. Nie mogę się doczekać, bo dawno nie grałem w Trójmieście, w którym mieszkam już 10 lat. Planujemy też występy wyjazdowe. Będę też koncertować solo z gitarą. Jesienią mam w planach wystąpić obok Felicjana Andrzejczaka znanego z Budki Suflera, co będzie dla mnie dużym zaszczytem. To postać z ogromnym autorytetem muzycznym.